Kłaniam się,
nie wiem czy ktoś to czyta bo wpisy są dość stare, jednak postanowiłem się tu zalogować i być może znaleźć ziomka, z którym mógłbym się wymienić myślami, może nawet spotkać, poznać się...
mam 37lat, we wrześniu ubiegłego roku zdiagnozowano mi testicular seminoma z jakimś gramini cells, który medycyna opisała dopiero w 2015r (jakiś współtowarzyszący, odżywiający tego gnoja).
Po kilkunastu dniach od operacji, wróciłem do roboty, żeby nie myśleć o tym gównie, ale to się tak nie da... codziennie rano widzę w lustrze pamiątkę po operacji i pusty worek... nie czuję się wykastrowany ale huśtawka nastrojów to wykres sinusoidalny... Najgorsze jest to, że znowu zacząłem palić szlugi, zamiast zadbać o zdrowie nakręcam się w dołkach wykresu jeszcze bardziej... czuję, że stres dodatkowo to potęguje, nie umiem znaleźć luzu i spokoju wewnętrznego. Jak spotykam kogoś po dłuższym czasie i pyta mnie "jak zdrowie?" od razu czuję dyskomfort w podbrzuszu...