Muszę zachęcić Adama by się zebrał i napisał o swoich doświadczeniach. Ponieważ radzimy sobie ze stresem i emocjami w bardzo odmienny sposób, może i moje doświadczenia komuś z Was pomogą.
Zawsze myślałam o sobie jako o kimś słabym psychicznie, gdzieś z tyłu głowy krążyły myśli, że jeżeli wydarzy się coś złego - poddam się i nie dam rady. Jestem beksą czyli ładnie mówiąc osobą bardzo wrażliwą.
Kiedy Adam zachorował oczywiście były łzy, ataki paniki i tym podobne, okazało się jednak, że potrafiłam wziąć przed wejściem do domu głęboki oddech i bardziej lub mniej udawać, że ogarniam... To ważne - gdyby dzieci zobaczyły, że strach mnie paraliżuje, same byłyby nieźle pokiereszowane. W jakimś stopniu udało się im troszkę zaoszczędzić...
O chorobie i tym co się działo z naszymi emocjami już pisałam w naszym wątku, tutaj chciałabym napisać o tym jak udało się i udaje nadal nie zwariować.
Osobiście nie jestem gotowa na spotkanie z psychologiem, raz w życiu byłam u psychiatry i wyłam tak, że nie był w stanie ze mną dojść do ładu. Nie każdy potrafi przygotować się i spiąć, by w miarę spokojnie opowiedzieć o tym co się dzieje w jego życiu. I ja do tych osób należę. Na dzień dzisiejszy to nie jest moja droga. Ale... Mam wspaniałe przyjaciółki w ilości sztuk pięciu I one są zawsze gotowe by być ze mną - im nie muszę tłumaczyć dlaczego i co się dzieje, bez ogródek wspierają, płaczą ze mną i są. Bez zachęty trzymają kciuki, latają do kościoła, modlą się i co tam jeszcze mogą... Anitko, Asiu, Elu, Iwonko, Olu (kolejność alfabetyczna )- dziękuję! Ta wspaniała grupa wsparcia daje niesamowitą siłę i zapewnienie, że nie jest się samotnym w tej trudnej sytuacji.
W bardzo trudnych sytuacjach, w tych, w których moim zdaniem Adam ocierał się o śmierć, kiedy myślałam, że może zdarzyć się najgorsze - była Bogusia (żona JurkaO)... Kontakt z osobą, która przeżywa to samo, ma takie same obawy to wg mnie najcenniejsze. Razem z Bogusią rozumiemy się bez słów... Razem potrafimy w specyficzny sposób odreagować... Bogusia jest jedyna osobą, której potrafiłam powiedzieć, że boję się, że Adam odejdzie... Dlatego zachęcam wszystkich do wspólnego wspierania się, wszyscy mamy wspólne doświadczenia, napisanie wiadomości z kilkoma ciepłymi słowami to tylko chwila w naszym życiu. Czasami ta nasza chwila może wlać w ludzkie serce oczekiwaną nadzieję, a przede wszystkim spokój i opanowanie. Warto bez dwóch zdań .... Wiem, ponieważ zaznałam od Was tego spokoju - otrzymaliśmy wiele takich wiadomości, każda z nich niosła w sobie ukojenie Jest tutaj wiele wspaniałych osób, które potrafią fantastycznie wspierać. Wybaczcie, że nie wymienię Was Kochani, ale boje się kogoś pominąć To tylko świadczy o tym, jak duże to grono
Dzisiaj o zdrowie psychiczne dbam trochę inaczej - emocje przycichły, zaczęło się normalne życie. Chce Wam powiedzieć, że taki etap, rekonwalescencji duszy to najlepszy czas na hobby. Jeżeli macie dziedzinę, która Was interesuje, lubicie coś, na co zazwyczaj brakuje czasu - zorganizujcie się i znajdźcie moment na pasję. Ja mam swoje patchworki - uwielbiam je szyć, kocham je dawać w prezencie, Adam to wszystko dzielnie znosi i pozwala mi w ten sposób odreagować. To moja strefa spokoju, to czas, kiedy pozwalam sobie zostawić wszystko z boku, mam swój świat, to moja terapia. Zachęcam Was do robienia tego na co zawsze mieliście ochotę - spróbujcie Taka odskocznia jest odpoczynkiem dla naszych emocji
Tyle ode mnie
To pisałam ja - Ewa, zona wspierająca
ADAM - DO ROBOTY!