Witam, nazywam się Rafał i mam 26 lat.
We wtorek (22.03.16r.) poprzez samobadanie wykryłem u siebie malutki, twardy guzek na prawym jądrze. Bez chwili wahania, spanikowany wystrzeliłem jak proca do najbliższej poradni urologicznej, aby się zarejestrować na wizytę. Na moje szczęście, termin wizyty (prywatnej) przypadł mi na środę (najbliższy termin z NFZ był na czerwiec ;o - paranoja ). Oczywiście o przerażeniu jakie mną zawładnęło nie muszę opowiadać, bo każdy kto wykrył u siebie guzek w tym miejscu pewnie przechodził przez to samo, no ale wracając do głównego wątku.
W środę (23.03.16r) urolog natychmiastowo wykonał USG. Guzek okazał się bardzo mały (ok. 4mm) ledwo wykrywalny przez USG. Urolog uspokajał, że to jeszcze nie świadczy o najgorszym, dopóki nie zobaczymy wyników badań, więc skierował mnie na markery nowotworowe LDH, AFP. BetaHCG, kazał mi obserwować jądro i w przypadku złych wyników wrócić 7 kwietnia, lub 21 kwietnia jeśli wyniki wyjdą w porządku.
Wyniki markerów wyszły następująco:
Dehydrogenaza Mleczanowa 277 U/l Zakres referencyjny 207-414
B-HCG 0,12mlU/ml Zakres referencyjny 0,00-3,50
AFP 4,25 ng/ml Zakres referencyjny 0,00-7,50
Niby wszystko w normie, jednak co źródło, to inne zakresy referencyjne, gdzie w niektórych LDH jest podane 110-210 a w jeszcze innych 210-480. Martwi mnie także AFP, byłbym spokojniejszy gdyby było w dolnych granicach.
Pytanie do was drodzy forumowicze, czy powyższe badania to powód do paniki, czy po prostu dopadło mnie jakieś mniej poważne schorzenie jądra?
Pozadrawiam