Mam pytanie do osób, które korzystały lub korzystają z usług kliniki Invicta w Warszawie. Na samym poczatku pierwszego leczenia (rok 2013) własnie tam zamrozilismy nasienie. Podpisaliśmy umowę i płacimy co roku.
W tym roku pofatygowałam się z Patrykiem osobiście do Invicty celem spr czy wszystko jest OK. Byliśmy akurat w poblizu a wiedzieliśmy, że termin opłacenia składki na kolejny rok jakiś czas temu minął. W recepcji Pani recepcjonistka spytała nas czy otrzymaliśmy pismo z prośba o opłatę za kolejny rok. Nadmienilismy, że nie i co więcej że nigdy (czyli od 2013) takiego pisma nie otrzymaliśmy. Po raz kolejny (Patryk zawsze chodził tam samodzielnie i mówił że poprzednimi razami było tak samo) bardzo długo trwało wyszukiwanie danych Patryka. Gdy w końcu został odnależiony i spytaliśmy czy jest wszystko ok, usłyszeliśmy że jak najbardziej tak. Ale ja zaczęłam zadawać kolejne pytania, m.in. o to czy jestem nadal wpisana (bo tak było w 2013) jako osoba upowazniona. Pani recepcjonistka nie odnalazła moich danych więc mój niepokój się tylko pogłebiał. Pani recepcjonistka tlumaczyła się tym, że mieli reinstalację systemu i że dane „się nie zmigrowały” do nowego. Więc Patryk spytał czy w ogóle płacimy za depozyt własnego nasienia? Oczywiście w odpowiedzi usłyszeliśmy, że tak. Dodatkowo dostaliśmy plik nowej wersji umowy do wypełnienia w tym do wpsiania mnie jako osoby upoważnionej i do dostarczenia jej jak już ją wypełnimy. Spytaliśmy także o możliwość płacenia przelewem za kolejne raty w przyszłych latach ale jeszcze tego nie zrobilismy.
Co robić? Czy drążyc temat z dyrekcją klinki? Czy ktoś ma doświadczenie jak się załatwa takie sprawy? Bo szczerze my nie mamy pewności że to co opłacamy jest nasze.