Tyle napisałam i mnie wylogowało.No i teraz pozostał mi skrót, bo czas uciekł.
Na początku wizyty było pytanie o angioinwazję. Odpowiedziałam tak, jak mi wyjaśnił profesor w Lublinie. Nie ma informacji o angioinwazji, bo jej nie stwierdzono. Więc myślę,że obydwa czynniki były brane początkowo pod uwagę,a skoro jednego zabrakło, to wtedy czynnikiem decydującym została wartość markerów. W zasadzie nie było rozmowy o wyborze leczenia, żadnych plusów i minusów w zależności od wyboru opcji. Decyzja była uzależniona od markerów. Jeżeli po dwóch tygodniach będą w normie, to zostaje obserwacja i oszczędzenie synowi chemii, skierowanie do szpitala wyrzucamy do kosza. Jak wartość będzie podwyższona stawiamy się z wypisanym skierowaniem do szpitala.
Na forum będę pisać i zamieszczać kolejne badania. Sama, czytając forum byłam ciekawa jak dalej wygląda życie forumowiczów. Dołożę przy okazji cegiełkę do statystyki choroby.
Jeżeli chodzi o szybką diagnozę, to złożyło się na to wiele czynników. Nasz upór, prośby, dobra wola lekarzy, personelu szpitala, fuks, opatrzność, zbiegi okoliczności, wiadomości i lektura z tego forum.To prawie 3 tygodnie, może nie codziennego, ale w sumie bardzo częstego bycia w szpitalu, telefonów, pytań. Jedynie dr Sarosiek sam ustawił szybki termin konsultacji, na to nie miałam wpływu
Jednym słowem praca zespołowa wielu osób.
Na razie i pozdrawiam. IB