Witam , zacznę od początku.
Mam 19 lat. W dziecinstwie lewe jąrdo osadziło mi się w mosznie dopiero w wieku 10 lat i jest troche mniejsze niż prawe. Kilkanaście dni temu zauważyłem na prawym jądrze niewielki guzek, wielkości ...hmm może połowy ziarnka grochu. Jądro mi się nie powiększało, dlatego lekko to zbagatelizowałem.
Odkąd pamiętam to moje prawe jądro było zawsze większe i twardsze od lewego, więc tutaj chyba jest bez zmian. Guzek nie jest wyczuwalny rano, tylko wieczorem i po kąpieli (klasyczny obiaw...)
Niestety w ten weekend pojawił się ból podbrzusza. Ból nie jest silny, ale atakuje kilka razy na dobę. Do tego w nocy nie śpię co wcześniej mi się nie zdarzało. Przyczyną są nerwy, bo budzę się w nocy i zacznynam myśleć - o szpitalach, o chemii....Dzisiaj np rozbolał mnie z tych nerwów żąładek w nocy i tak się skurczył że myślałem że zwymiotuje. Nawet teraz jak do was pisze do serducho mi wali niemiłosiernie. W tym tygodniu idę do lekarza rodzinnego, pewnie da mi skierowanie dalej. Wiem, że to jest tylko forum internetowe i tutaj mnie nie zdiagnozujecie, ale przynajmniej proszę o wsparcie bo wygląda, na to że własnie zaczynam najważniejszą bitwę w życiu. Najbardziej boję się wielomiesięcznego leżenia na jakimś oddziale i przyjmowania chemii która może wyniszcyć mój organizm. Mam lekką wadę serca, więc chemia może być zabójcza... Przeszukalem cały internet w poszukiwaniu informacji i bardzo chciałbym się pocieszać że to może jakaś inna choroba, np żylaki czy coś takiego, niestety niewiele na to wskazuje. Dzisiaj czeka mnie także rozmowa z mamą...
Jak byście chcieli o coś zapytać to pisizcie śmiało, będę tu zaglądał.
p.s - chętnie bym Wam podał swoje imie, ale boje się że ktoś z rodziny albo znajomych to przeczyta. Wiecie przeciez ze to wstydliwa choroba...
Pozdrawiam ciepło.