Guz ale nie guz?

[Eva12]

Cześć wszystkim,

piszę głównie dlatego, że już mam mętlik w głowie. Mój chłopak ma/miał? podobno guza jądra - i rzeczywiście coś jest - niewielka grudka na jądrze. Potwierdzone przez lekarza rodzinnego otrzymał skierowanie do urologa z dopiskiem pilne. Na następny dzień urolog stwierdził, że rzeczywiście coś na tym jądrze jest i dał skierowanie na USG... nie pilne, termin za 30 dni.

Z racji tego, że wydawało nam się to poważne to poszliśmy prywatnie, gdzie urolog stwierdził, że nie potrafi "wymacać" tego guza i wg niego go nie ma. Zrobił USG nic nie wyszło. Pytał się gdzie dokładnie tego guza wyczuł i jeździł w tych okolicach tym swoim USG-sprzętem i powiedział że nic na USG nie ma. Po 30 dniach poszliśmy na USG na NFZ, które też nic nie wykazało. Brak zmian, rozmiar jąder w normie. Urolog stwierdził, że to nic poważnego.

Po 2 miesiącach guz nadal jest, nie zwiększył się, nie zmniejszył. Jednak pojawił się ból jądra. Nie jest on jakiś wielki, określany raczej jako irytujący. Promieniuje w górę do podbrzusza i czasami do pachwiny. Wciąż się obawiamy, że coś jest nie tak, jądro jest nieco wrażliwsze (nie jakoś mocno), ale urolog nie widział żadnego problemu. Ani jeden, ani drugi. Chłopak otrzymał także umiejętność "podnoszenia" jądra jak wciągnie brzuch. Może nam ktoś doradzić czy może mieć to jakiś związek z rakiem, czy jest możliwość żeby USG nie wykrywało guza / torbieli albo naprowadzić w jakim kierunku szukać? Z jednej strony jeśli dwa USG nic nie wykazały to chyba nie ma co się martwić, ale jednak nas to niepokoi.

[fokus]

Podbijam temat, bo również jestem ciekawy. Czy jest możliwym wystąpienie raka jądra, który nie został wykryty przez urologa metodą palpacyjną ani poprzez USG?