Witam, jakiś rok temu zauważyłem u siebie galaretowatą masę przy lewym jądrze u góry a w niej przesuwający się raczej niewielki guzek. Przeżywałem wtedy dość trudny okres i pomimo początkowej chęci pójścia do urologa zbagatelizowałem temat. Wszystko utrzymuje się do tej pory. Mniej więcej tydzień temu podczas kąpieli zauważyłem jak na moim jądrze wyróżnia się mały guzek. Przeprowadziłem samobadanie jąder, oba takiej samej wielkości, oba takiej samej twardości. Jedynie ta widoczna masa przy lewym jądrze u góry + przesuwający się guzek. Przez to mam wrażenie, że nie zwisa ono swobodnie tylko jest tak jakby do niej przytwierdzone, natomiast mogę to normalnie od niej oddzielić. Dodatkowo pojawił się dość spory żylak praktycznie na całej szerokości jądra. Nie odczuwałem żadnych dolegliwości aż do następnego dnia po tym samobadaniu. Zacząłem odczuwać jakby dyskomfort, jądro zaczęło mnie tak jakby "wadzić", nie wiem jak to określić. Czułem jakby nieco się powiększyło. Przeczekałem te kilka dni z nadzieją, że może to minie, aczkolwiek nie minęło. Teoretycznie to lewe jądro wygląda inaczej, natomiast w dotyku i twardości niczym się nie różni od prawego, które jest normalne. Teraz pojawił się delikatny ból. Jestem lekko przeziębiony, więc raczej do urologa się przez kilka najbliższych dni nie udam, więc chciałem się czegoś od was dowiedzieć. Czy z tego opisu możecie mi zasugerować co to może być? Tylko żylaki powrózka nasiennego czy jednak coś gorszego? Generalnie moje samopoczucie jest ok, odczuwam jedynie dyskomfort po lewej stronie i teraz lekki ból - mam wrażenie, że wszystko się nasila po dłuższym, dokładniejszym samobadaniu.
Dodam jeszcze tylko, że w przeciągu tego roku (raczej, tak mi się wydaję) nic się nie zmieniło, już wtedy była ta masa i już wtedy był ten guzek, teraz jakby zacząłem odczuwać delikatne objawy. Przy dość napiętym jądrze czułem ból przy dotyku. Generalnie jestem osobą która bardzo się wszystkim stresuje, więc to może też jakiś wpływ ma na to wszystko...