27.02 zaczęło się przerywane kłucie w okolicach między prąciem a jądrami z lewej strony (przerywane, tak jakby na 1-3 sekundy ktoś wbijał Ci igłę - wyciągał i tak co kilkanaście minut). W związku z tym postanowiłem udać się 28.02 do urologa (finalnie dwóch), którzy nie wyczuli nic podczas badania fizykalnego, ale podczas USG zauważyli około 10mm zmianę ogniskową, hiperechogenną w dolnej części jądra prawego. Ognisko określili jako niejednoznaczne, bez cech wzmożonego ukrwienia i stwierdzili, że jest to coś albo łagodnego albo pozostałość po jakimś urazie/stanie zapalnym. Reszta USG jąder + USG układu moczowego i nerek bez zmian. Polecono mi wykonanie badań krwi, oznaczenia markerów oraz zabieg, aby mieć spokojną głowę. Wyniki były następujące:
morfologia idealna - jedynie OB na poziomie 22 (norma: 0-8), przy CRP < 0,6 (norma: 0-5)
LDH: 136 (norma: 135-225)
beta-HCG: <0,2 (norma: 0 - 2)
AFP: 4,2 (norma: 0-7) - późnym wieczorem przed pobraniem krwi zjedzona tłusta pizza + wzięty ketonal (dopiero później ogarnąłem, że może to wpływać na wątrobę i pokrewne)
Wyniki były konsultowane w zasadzie z 5 urologami i każdy z nich zalecił zrobienie biopsji otwartej jądra, z wycięciem zmiany oraz marginesem zdrowych tkanek (według nich moglibyśmy ewentualnie kontrolować i sprawdzić jak to będzie się miało za miesiąc, ale po co niepewność). Dodam, że po jednej tabletce ketonalu ból przeszedł i nie pojawił się do tej pory. Z urazów to ewentualnie jakieś mocniejsze uderzenie kiedyś, zbyt obcisła bielizna lub zacięcie moszny przy goleniu (z obfitym krwawieniem).
Prośba o określenie jak Wy to widzicie? Jestem przerażony już samą myślą o zabiegu, a ewentualne dalsze następstwa po prostu mnie dobijają...Lekarz, który miałby mnie operować stwierdził, że to dla formalności, że daje 90-95%, że to coś niegroźnego - podejrzewam, że to może być bardziej dla podtrzymania na duchu niż stan faktyczny
Z góry dziękuję!