Zdiagnozowany rak jądra
Wysłany: 06 Sie 2014, 22:05
Witam, to mój pierwszy post na forum więc chciałbym się z Wami przywitać, mam na imię Krzysiek, mam 21 lat.
3 dni temu, urolog zdiagnozował u mnie guza jądra prawego, jądro jest powiększone oraz twarde.
Przed pójściem do urologa, poszedłem do lekarza rodzinnego, gdy tylko zauważyłem, że jądro zrobiło się twarde, ten dał mi antybiotyk twierdząc, że to zapalenie i zgłosić się po wybraniu antybiotyku, nic nie pomagało. Od stwardnienia minęły już 3 tygodnie, więc udałem się do urologa, ten od razu kazał zrobić markery i wyznaczył pierwszy termin usunięcia jądra, dokładnie za 8 dni. Wyniki markerów AFP (600) , BCHG (400). LDH będzie w piątek. Urolog po wynikach, stwierdził, że prawdopodobnie jest to guz mieszany, trochę nasieniaka i trochę nienasieniaka. Powiedział mi także, że moje szanse na całkowite wyleczenie są bardzo wysokie. Zapytałem czy wie jak długo już ten nowotwór siedzi u mnie w organizmie, powiedział, że nie można tego określić, ale z praktyki uważa że 2-4 miesiące. Powiedział mi także, że jestem całkowicie do uratowania, więc nabrałem trochę nadziei. Chciałbym was zapytać, że te markery świadczą o tym, że naprawdę nie jest bardzo tragicznie czy faktycznie jest bardzo źle? Przeglądając internet, zaczynam wariować.
3 dni temu, urolog zdiagnozował u mnie guza jądra prawego, jądro jest powiększone oraz twarde.
Przed pójściem do urologa, poszedłem do lekarza rodzinnego, gdy tylko zauważyłem, że jądro zrobiło się twarde, ten dał mi antybiotyk twierdząc, że to zapalenie i zgłosić się po wybraniu antybiotyku, nic nie pomagało. Od stwardnienia minęły już 3 tygodnie, więc udałem się do urologa, ten od razu kazał zrobić markery i wyznaczył pierwszy termin usunięcia jądra, dokładnie za 8 dni. Wyniki markerów AFP (600) , BCHG (400). LDH będzie w piątek. Urolog po wynikach, stwierdził, że prawdopodobnie jest to guz mieszany, trochę nasieniaka i trochę nienasieniaka. Powiedział mi także, że moje szanse na całkowite wyleczenie są bardzo wysokie. Zapytałem czy wie jak długo już ten nowotwór siedzi u mnie w organizmie, powiedział, że nie można tego określić, ale z praktyki uważa że 2-4 miesiące. Powiedział mi także, że jestem całkowicie do uratowania, więc nabrałem trochę nadziei. Chciałbym was zapytać, że te markery świadczą o tym, że naprawdę nie jest bardzo tragicznie czy faktycznie jest bardzo źle? Przeglądając internet, zaczynam wariować.