Strona 10 z 11

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 18 Paź 2017, 11:28
przez mardeb76
To mnie Tobiasz uspokoiłeś. Po ostatnim TK dowiedziałem się, że co prawda rok temu straciłem jajko, ale teraz dostałem dodatkowa śledzionę. Życiowa sprawiedliwość :D. Pozdrawiam, Marcin.

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 18 Paź 2017, 21:53
przez urszula
Marcinie,super :D
Gratuluję pozytywnych wyników i niech tak już pozostanie :)
A tak z czystej ciekawości zapytam, czy stresujesz się bardziej przy kolejnych badaniach? czy ten stres jest mniejszy?
Tak właściwie to pytanie otwarte, wybacz że w Twoim wątku.
Pytam, bo zauważyłam że u nas stres coraz większy z kolejnym badaniem .Właśnie czekamy na wyniki i psychika wariuje.
Pozdrawiam, Urszula

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 19 Paź 2017, 09:36
przez mardeb76
Hej,
Może to dziwnie zabrzmi, może trochę niewiarygodnie, ale kolejne badania kontrolne nie powoduja u mnie najmniejszego stresu związanego z chorobą. Jakoś mój móżg zupełnie wyparł fakt, że coś może być nie tak. Nie wiem, być może jest to spowadowane wiedzą i świadomością, że nawrót da się wyleczyć. Może fakt, że dotychczasowe zmagania z chorobą zbyt mocno mnie nie doświadczyły powoduje, że zachowuje stoicki spokój. Najprawdopodobniej jednak natłok obowiązków, zajęć, innych mniejszych i większych problemów powoduje, że nie mam kiedy o tym mysleć. Cała głowa zaprzątnięta bieżącymi sprawami. Pozdrawiam, Marcin.

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 19 Paź 2017, 10:44
przez FiveO
Hej. Ciesze się, że jest wporzo :) Wielkie szacunek za tą chęć pomocy każdemu Użytkownikowi tego forum :)
Ja też kiedyś podchodziłem do kolejnych badań ze spokojem wkońcu skoro w TK nic nie ma to po co się przejmować, a nic bardziej mylnego. Morał z tego taki, że nie możemy zaniechać badań kontrolnych i reagować na każde zmiany w naszym ciele. Nie wolno też wpadać w panikę i od razu widzieć wszystko w czarnych kolorach zgadzam się z Marcinem, że najlepiej głowę czymś zająć wiem to po sobie staram się normalnie funkcjonować i chodzić do pracy bo tak jest łatwiej jak człowiek mniej wybiega do przodu.
Pozdrawiam.

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 19 Paź 2017, 13:51
przez miszcz
Również szacunek i podziękowania za fachowe informacje przekazywane forumowiczom. Ja również nie stresuję się badaniami - po prostu przyszedł moment, kiedy uwierzyłem, że chorobę mam za sobą. Ale pierwsze miesiące i pierwsze kontrole to stres jakich mało.

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 19 Paź 2017, 16:25
przez zona
Witaj Marcin.Cieszymy się ,że u Ciebie ok:)!Dziękujemy za wsparcie ;)

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 20 Paź 2017, 22:22
przez oczekujaca
Jakoś mój móżg zupełnie wyparł fakt, że coś może być nie tak.


Jak to mawiaja, mam dokladnie to samo...
Super wiesci. Ciesze sie bardzo.
ps kiedy masz zakonczyc aktywna obserwacje?

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 21 Paź 2017, 05:31
przez mardeb76
Witaj,
Z tego co mi wiadomo to aktywna obserwacja trwa 5 lat. Przy czym z każdym kolejnym rokiem zmniejsza się liczba badań obrazowych i wizyt kontrolnych. Obecnie zaczynam drugi rok. Zgodnie z ustaleniami z lekarzem prowadzącym TK będzie 2 lub 3 razy, raz RTG klatki piersiowej, raz USG jądra, 3 razy markery. Wizyty u onkologa co 4 miesiące. Pozdrawiam, Marcin.

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 25 Lip 2018, 09:44
przez mardeb76
Witajcie,
Bardzo dawno nie aktualizowałem swojego wątku. Przyczyn było kilka. Po pierwsze wszystkie wyniki do tej pory są w normie. Współpraca z Panią Doktor prowadzącą układa się bardzo dobrze. Przestrzegam wszystkich zaleceń zawartych w wytycznych i cieszę się życiem. Ostatnie kilka miesięcy to dla mnie też okres ciężkiej pracy, która w pewien sposób uderza też w moją aktywnoś na Forum. Chciałbym Wam jednak opisać sytuację, która miała miejsce podczas ostatnich badań kontrolnych. Otóż wizytę u onkologa miałem wyznaczona na 29 maja. Tak się złożyło, że 19 maja startowałem w ultramaratonie na dystansie około 105 km. Bieg zajął mi blisko 12 h30 min. i nie powiem byłem trochę zmęczony, a i mięśnie trochę bolały. Zdając sobie sprawę z tego, że po wysiłku nie powinno się oddawać krwi na wyniki, to do laboratorium udałem się tydzień po tym wydarzeniu, w sobotę 26 maja. Liczyłem, że wszystko w moim organizmie się ustabilizowało. 29 maja już w gabinecie wielkie zaniepokojenie w oczach Pani Doktor i pierwsze pytanie czy dużo Pan spożywa alkoholu, bo tak:
LDH - 1470 U/l (240 – 480)
Beta-HCG - 1,1 mlU/ml (< 2,0) – tu zawsze było 0 lub < 0,1
AFP 2,4 IU/ml (0,0 – 5,8)
Dodatkowo wielokrotnie podwyższone wartości z panelu wątrobowego:
ALAT - 144 U/l (2 – 41)
ASPAT 98 U/I (2 – 40)
W skojarzeniu z obrazem TK, gdzie stwierdzono, że wątroba niepowiększona, ale w jej s. 7 hypodensyjne ognisko 9 mm zapewne torbiel, Pani Doktor bardzo się przejęła i zaczęła podejrzewać wznowę w wątrobie. Tutaj wielki szacunek dla Pani Doktor. Natychmiast wysłała mnie na USG na tzw. cito. W międzyczasie zarezerwowała mi rezonans magnetyczny wątroby, który miał być wykonany w ciągu 3 dni. Zasugerowałem jednak Pani Doktor, że to może jednak po tym ekstremalnym wysiłku oraz żebyśmy zaczekali z tym rezonansem. Stanęło na tym, że ze względu iż na obrazie USG nie odnaleziono nic niepokojącego, nawet torbieli opisanych w TK, umówiliśmy się na powtórzenie wyników za miesiąc i jeśli będą dalej podwyższone to wtedy rezonans magnetyczny wątroby i ewentualnie dalsza diagnostyka. W grę wchodziła oczywiście wznowa raka jądra, albo nowy guz pierwotny. Nie powiem też tą całą sytuacją trochę się przejąłem.
Wyniki po miesiącu:
LDH - 241 U/l (240 – 480)
Beta-HCG - < 0,1 mlU/ml (< 2,0)
AFP 2,1 IU/ml (0,0 – 5,8)
Wartości parametrów z panelu wątrobowego:
ALAT - 17 U/l (2 – 41)
ASPAT - 21 U/I (2 – 40)
Zakończyło się na strachu i wiedzy, że po dużym wysiłku fizycznym należy odczekać czasem nawet kilkanaście dni, aby wszystkie parametry funkcjonowania organizmu wróciły do normy. Kolejna kontrola w październiku. Pozdrawiam, Marcin.

Re: Marcin/IA/nasieniak

PostWysłany: 25 Lip 2018, 16:43
przez troll
Marcin, po takim wysiłku, duża aktywność LDH (nawet ponad normę) to standard. Uszkodzone komórki mięśni, ogólne spustoszenie, które w organizmie czyni taki wysiłek są bezwzględnie powiązane z wyrzutem LDH. Cieszę się, że na strachu się skończyło :)

Pozdrawiam!