Witam po krótkiej przerwie.
Spieszę zaktualizować mój wątek. Jeszcze trochę i zostanę naczelnym spamerem tego forum
Markery z 15.03:
- Kod: Zaznacz wszystko
LDH : 177 U/l (135 - 225)
AFP : 1.04 IU/ml (0.00 - 5.80)
beta-HCG: 0.36 mIU/ml (0.00 - 2.00)
Na dniach wykonam kolejne badanie.
A co do COI w Gliwicach... Macie rację, z jednej strony lepiej żeby jeszcze raz przebadali te próbki i upewnili się, że to na 100% jest nasieniak. Chcąc, nie chcąc, jestem skazany na dodatkowe 3 tygodnie cierpliwego czekania i chyba nic innego mi nie pozostaje jak tylko pokornie podkulić ogon. Poniekąd mam o tyle komfortową sytuację, że jeszcze się pod moimi nogami grunt aż tak nie pali ale jednak zdecydowanie lepiej bym się czuł gdyby wszystko szło zgodnie z planem oraz wytycznymi.
Z tego co zdążyłem się dowiedzieć to lekarze w COI proszą chorych o przywożenie do nich materiałów do badania chyba niezależnie od tego co znaleziono we wcześniejszym badaniu. Osoba z mojej rodziny, pomimo całkowitego braku wątpliwości co do rozpoznania patomorfologicznego, też musiała wieźć próbki z Katowic do Gliwic. Nie wiem czemu lekarze doczepili się tego syncytiotrofoblastu. Pani patomorfolog była święcie przekonana, że gdyby widziała tam raka kosmówki to by o tym napisała. Nie chce mi się wierzyć w to, że patomorfolog ryzykowałby zdrowiem pacjenta stawiając niepewną diagnozę, tym bardziej, że pani doktor wiedziała czym się różni nasieniak od nienasieniaka
Doktor Sarosiek nie miał wątpliwości. Pytanie o jego interpretację mojego histopatu było jednym z pierwszych jakie mu zadałem. Tyle, że on bazował na wynikach, które mam na chwilę obecną... W każdym razie, będę wszystko konsultował z Doktorem.
Z pozytywów jeszcze chciałem dodać, że RTG płuc wyszło całkowicie czyste.
Wczoraj byłem jeszcze u urologa ponieważ w czwartek stwierdziłem, że moje drugie jądro się powiększyło. Zawsze było sporo mniejsze od tego, które mi wycięli. Lekarz potwierdził, że jądro się nieco powiększyło ale dodał, że jest to normalny objaw bo najpewniej stara się ono nadrobić straty po nieistniejącym już swoim bracie bliźniaku. Zbadał palpacyjnie, stwierdził, że wszystko jest w idealnym porządku. Zrobił też USG, żeby się upewnić. Nie znalazł niczego niepokojącego. Za kilka miesięcy mam pojawić się na kolejnej kontroli.
Na koniec mam dwa pytania:
1. Czy możliwe jest, żeby po zabiegu czuć dyskomfort i bóle w mosznie? Nie są one dokuczliwe, czasem boli po lewej, czasem po prawej stronie, a czasem mam wrażenie, że boli mnie moje już nieistniejące prawe jądro. Jak długo taki stan się może utrzymywać?
2. Czy jeśli faktycznie minie 8 tygodni od zabiegu, a najpewniej tak się stanie, mam nalegać na ponowne badania i ponowny staging?
Pozdrawiam i życzę spokojnego weekendu!