Hej,
miałem dziś fajny poniedziałek
Czekałem dziś na telefon z WCO odnośnie terminu konsylium w mojej sprawie (wt albo śr). Rano zadzwoniła pani koordynator ze szpitala im. Strusia (tego od orchidektomii), że założono mi tam kartę onkologiczną, odbyło się konsylium, stwierdzono że będą mnie leczyć chemioterapią i w środę mam przyjęcie na oddział w szpitalu Przemienienia Pańskiego. Zbaraniałem, bo wypisano mnie ze szpitala ze skierowaniem do poradni onkologicznej i informacją, że kartę założy mi poradnia (nie oni), do której się zgłoszę. No więc ja dzień jeździłem po Poznańskich szpitalach, szukając poradni z najkrótszym terminem, trafiłem do WCO na Garbarach, byłem na wizycie, mam założoną kartę i wyznaczone konsylium, czekam na ostateczną decyzję co do leczenia - a dzisiaj nagle się okazuje że po co to - w środę do szpitala. Pani nie interesuje, że byłem w innej poradni - w środę do szpitala - czy się decyduję?
Tutaj WIELKIE PODZIĘKOWANIA wszystkim z forum - za informacje i wiedzę, której w żadnej poradni człowiekowi nie przekażą.
No więc pytam się Pani jakie będę miał leczenie - "chemioterapia."
Ok, ale jaka to chemioterapia - "to już poinformuje pana lekarz onkolog, ja nie jestem onkologiem"
No dobrze, a czy może Pani powiedzieć jak długo będzie trwała taka terapia - "pewnie z 3, 4 może 5 dni, bo tak zazwyczaj przyjmują, powie panu onkolog".
Nie spodobało mi się to za bardzo, bo już wiedziałem, że przy pT3N0M0S0 to pojedyncza dawka karboplatyny wg dawki AUC = 7 - jak w tabelkach na forum - ambulatoryjnie, więc zacząłem myśleć co oni mi chcą "zrobić"?
No to się pytam o kontakt do onkologa, bo miałbym do niego kilka pytań przed zdecydowaniem się na przyjęcie na oddział.
Pani na to, że nie przekaże mi telefonu do onkologa, bo to jego prywatna sprawa, ale mogę zadzwonić do sekretariatu szpitala i się zapytać o co chcę. Poprosiłem więc o telefon - "może pan sobie znaleźć w internecie".
Ośmieliłem się jeszcze zapytać o diagnozę jaką postawiono mi na konsylium - myślałem, że chociaż dowiem się czy ktoś określił stopień zaawansowania klinicznego (może odkryli coś więcej) - "zakwalifikowano pana do chemioterapii". Ale jaki stopień zaawansowania lekarz stwierdził - "tak jak w histopatologii". Ok, a tomograf, markery - "to nie ma znaczenia, technika obrazowa nie wpływa na diagnozę, liczy się tylko histopatologia". Zaczął mnie brać niezły nerw, ale nawet zacząłem pani tłumaczyć jak się określa TxNxMxOx... ostatecznie skończyło się na rzuceniu słuchawką "niech pan się cieszy, że ktoś się panem zajmuje!".
Nie będę opisywał jak długo i ile telefonów wykonałem, ale udało mi się skontaktować z lekarzem onkologiem. No i niestety - rozumiem, że mając tysiące pacjentów człowiek zarypany jest robotą - ale rozmowa podobna do tej z panią koordynator - "damy panu chemię, nie wiem jak długo, pewnie z kilka dni, histopatologia wykazała, że musi być chemia, jaka - tego nie powiem przez telefon, kilka dni, zobaczymy po przyjęciu na oddział". Jeszcze poinformował, że nie mogę mieć dwóch kart onkologicznych, więc zacząłem się martwić co z tym WCO?
No i na co mam się decydować...?
...całe szczęście - za godzinę zadzwoniła pani doktor z WCO i powiedziała, że bez konsylium - po prostu skonsultowała się z kolegami i mam być od rana 31-go - podadzą mi pojedynczą dawkę karboplatyny AUC = 7.
uff... no to koniec wywodu, dziękuję za cierpliwość
Skończyło się na wiszeniu na telefonach i kilkugodzinnych nerwach po nic.
Tak się tylko zastanawiam - jakie koszty generuje taki system.
1. Objeżdżając Poznań na skierowanie ze szpitala zapisałem się do dwóch poradni - ostatecznie trafiłem do WCO.
(to koszty moje - mogło ich nie być, wystarczyła informacja)
2. W tym czasie bez żadnego kontaktu/informacji w moim imieniu ktoś wypełnia kartę (koszty), zbiera się konsylium lekarzy (duże koszty), jakaś pani koordynator wypełnia pewnie tysiące rubryk w papierach i dzwoni do mnie (koszty).
3. Pomimo, że wystarczy mi kilkugodzinny pobyt na pojedynczy kurs, bez wniknięcia w sprawę lekarz chce mnie wsadzić na oddział (koszty).
A pacjent jak nie poczyta w internecie, to nie wie NIC.
Ciekawe ile takich przypadków jest w całej Polsce.