Dzień dobry,
Rok temu we wczesnym stadium wyczułem u siebie raka jądra. Szybka diagnoza, szybkie usg, szybka operacja, szybki kontakt z doktorem Sarosiekiem i Jego stały nadzór.
Wyszło, że jest to czysty rak zarodkowy, bez żadnych dodatków. Nie było żadnych przerzutów, więc skończyło się na obserwacji.
Dziś, po roku od operacji, wyszło mi w TK, że jest nawrot choroby. Kilku centymetrowy, mały wężyk w okolicy oskrzeli - jak to Doktor powiedział. Jutro mam zacząć chemię i podjąć decyzję - 3 x BEP czy 4 x EP.
Zamierzam wybrać 4 x EP, ponieważ przeraża mnie statystyka, że u 2% osób występuje zwłóknienie płuc i zgon. 4 x EP niby minimalnie mniej skuteczne, ale jest też mniej toksyczne.
To będzie moja pierwsza chemia, więc zawsze będzie można powrócić ewentualnie do BEP-u.
Pytanie brzmi - czy tez byście wybrali EP? Czy macie może złe doświadczenia z EP? Słyszeliście o jakimś podobnym przypadku? Każdy punkt widzenia w tej kwestii będzie bardzo miłe widziany i za każdy z góry bardzo dziękuje