Drodzy współtowarzysze niedoli!
Piszę w imieniu ukochanego mężczyzny, lat 32, mając nadzieję na Waszą pomoc, sugestie, analizę jego przypadku i podzielenie się z nami Waszym doświadczeniem. Znamy to Forum już od dłuższego czasu, ale ostatni wynik tomografii skłonił nas do podzielenia się naszą historią. Zdaję sobie sprawę, że nic nie zastąpi konsultacji z lekarzem i ewentualnych kolejnych badań, ale nastąpi to dopiero za około 2 tygodnie, które w całym tym ogromnym stresie wydają się być wiecznością.
Zatem do rzeczy:
18.01.2017 zdiagnozowany nowotwór lewego jądra
23.01.2017 orchidektomia
Następnie: szybka konsultacja w CO-I w Warszawie, pierwsza tomografia, PET, klasyfikacja: pT1(m) cN0 M0 S0 = CS I A, lekarz prowadzący zaproponował leczenie w postaci chemioterapii adiuwantowej - 1 kursu BEP, który został podany w marcu. Markery badane przed i po orchidektomią, jak również po chemioterapii - za każdym razem w normie.
W załącznikach znajdziecie wynik histopatologii, pierwszą i drugą tomografię. Zaznaczam, że zmiany włókniste i guzkowe w szczytach płuc z pierwszej tomografii były konsultowane na seminarium w CO-I i zostały uznane za zmiany poswoiste (po przebytej w dzieciństwie chorobie lub kontakcie z gruźlikiem, na pewno niebudzące podejrzenia przerzutów). Te same zmiany widoczne są też w ostatnim badaniu. Natomiast pytanie brzmi: skąd się wzięły i na ile mogą być groźne powiększone węzły chłonne śródpiersia i wnęk płucnych? Bardzo nas to zaniepokoiło, bo wcześniej było w organiźmie "czysto", zapewniano nas, że chemioterapia zmniejszy ryzyko wznowy nowotworu do ok. 3%. Czy to może być efekt zastosowania pneumotoksycznej bleomycyny?
Pozdrawiamy serdecznie i życzymy wszystkim dużo zdrowia Trzymajcie się!