Dzięki Tobiasz za odp.
Jak rozumiem, najpierw chemia, później zabieg? Myślałem, że na odwrót, że chemia tak wykańcza chorego, że nie wiadomo czy później będzie można zabieg przeprowadzić. Może to myślenie pokutujące w ludziach nt. chemioterapii (dziś przypadkowy człowiek, przysłuchujący się mojej rozmowie z ciotką na ten temat, odwodził mnie od chemioterapii podając przykład swojego wujka cierpiącego na raka płuc).
Zastanawia mnie jak doszło do takiego rozrostu węzłów chłonnych skoro guz nie wykazuje cech angioinwazji i jest ograniczony do jądra (pT1).
Dzięki za wszelką wiedzę. Będzie pomocna w konfrontacji z jutrzejszą wizytą u onkologa. Zobaczymy co mi zaproponuje.
Pzdr