przez werabox » 19 Cze 2018, 21:29
Witam, chcialbym opisac sytuacje mojego meza aby moze ktos mial podobna sytuacje czy leczenie.Bardzo by mi pomogly wszelkie informacje.A wiec tak w skrocie: w 2008r. nowotwor jadra, operacja,wyciecie jadra,markery AFP 1500,potem 4xBEP z powodu przerzutow do wezlow chlonnych w jamie brzusznej. potem 1xVeip ale przerwane z powodu uszkodzenia miesnia sercowego, miedzy czasie 4-5 operacji jamy brzusznej wyciecia wezlowchlonnych, w 2011 przeprowadzilismy sie i zasiegnelismy opini innych lekarzy,maz mial miec kolejna operacje ale lekarze poza Polska zasugerowali abysmy sie wtrzymali z operacja poniewaz co pol roku maz mial wycinane wezly,tak wiec odmowilismy operacji w Polsce.i od 2011 do 2014 przerwa,byla tylko kontrola. w 10.2014 niestety markery AFP wzrosly do 7000, chemioterapia 4xTiP, 01.2015 operacja. w lipcu 2015 markery AFP wzrosly do 2300 tak wiec 06.2015 kolejna operacja, w 01.2016 kolejne 4xTiP, i znowu 11.2016 kolejna operacja, potym w 02.2017 4xTiP, , we 09.1017 wzrost AFP markerow wiec ze wzgledu na problemy w trakcie i pooperacyjne czekali z wysokodawkowa chemioterapia (karboplatyna) i od 02.2018 2x HMAS (karboplatyna) i 2x przeszczep komorek macierzystych, caly proces przesczepu i chemioterapii skonczyl sie 27.04.2018, niestety markery nie zmalaly do 0, spadly do 25, a po tygodniu wzrosly do 85, po nastepnym juz do 201, guz niby zmalal ale nie jest operacujny, od 3 lat operujac meza wycinali wezly chlonne ale tego jednego sie nie da, za duze ryzyko powiklan i krwotoku w czasie i po operacji, guz jest blisko aorty ,owiniety wokol tetnicy nerkowej,blisko kregoslupa, a przez to ze maz mial juz jakies 9 operacji w tym samym miescu rozciecie od mostka do podbrzusza, niestety jest zbyt duzo zrostow wewnatrz, szczegolny problem z platem watroby, dlatego kilku lekarzy w roznych miastach odmowilo operacji,bo jest zbyt duze ryzyko. chemioterapie rozne najrozniejsze w ogole juz nie dzialaja, wrecz po nich markery AFP szybko wracaja. wczoraj mielismy rozmowe z lekarzami aby jak najszybciej rozpoczac 6 tygodniawa radioterapie, 5 dni w tygodniu, ale szanse sa male, niby Pet CT wskazuje ze guz troszke zmalal ale markery AFP caly czas rosna. spytalismy wprost,co jelsi i to zawiedzie. i niestety powiedzieli ze twedy bedzie problem,nie maja wiecej opcji, i ze tylko podadza jakas chemie spowalniajaca bez wiekszych skutkow ubocznych,usmierzajace bol itd. czyli tak zwane leczenie paliatywne.Walczymy z mezem 10 lat, ale od prawie 4 lat nowotwor nie odpuszcza i nie mamy przerwy prawie pomiedzy leczeniami aby odpoczac, dlatego chcialbym wiedziec czy ktos moze mial poodbnie i jakis cud sie zdarzyl prosze o pomoc i opinie bo nie wiem co jeszcze zrobic a ja tak latwo sie nie poddam.zona