troll napisał(a):Tak, należy zbadać markery. Opisz całą procedurę, będzie to dobra historia i "instrukcja obsługi" dla tych, którzy być może w przyszłości się zdecydują, lub będą zmuszeni przejść napromienianie w przebiegu nowotworu jądra!
Pozdrawiam, powodzenia!
Procedure i przebieg podsumuję w całości jak skończę, jeszcze 1 tydzień został.
Teraz zaczynam napromienianie "celowane" na przerzut, który ma dostać (wraz z innymi węzłami zaotrzewnowymi) łączną dawkę 30Gy. Do tej pory było 10 dni napromienianie osłonowe na "zagrożone" węzły w dawce łączej 20Gy. Czyli węzły z przerzutem dostają +10Gy.
Na razie czuję się dobrze, rano chodzę na wyznaczoną godzinę do szpitala, a jak wracam to mała drzemka i po południu pracuję zdalnie z domu. Nie brałem nawet urlopu (na szczęście mam taką pracę, że zdalne jej wykonywanie jest możliwe). Problemy gastryczne występują ale tabletki na odpowiednie dolegliwości je minimalizują - raz wymiotowałem, czasem jakieś zaparcie, biegunka, ale to jest do ogarnięcia. Ogólnie czuje się jakbym był całkowicie zdrowy, może trochę spać się chce jak wracam bezpośrednio po napromienianiu. Na pewno jest to znacznie mniej uciążliwe niż chemia, ale zobaczymy jaki będzie efekt. Skuteczność można ocenić conajmniej po 1,5 -2 miesiącach, kiedy to wykonane zostanie ponowne badanie PET, ale szczegóły co dalej poznam zapewne na końcu.
Czy nie było innych osób na forum, które leczyły się wyłącznie radioterapią przy IIA?