Cześć wszystkim. Jestem żoną Karola i piszę za niego w jego wątku bo zamiast go wspierać w chorobie i w jego decyzji o obserwacji coraz bardziej panikuję. Nurtuje mnie kilka rzeczy, jeśli ktoś mógłby mi odpowiedzieć byłabym bardzo wdzięczna.
1. Przed orchidektomią mąż miał nieznacznie podniesione Beta HCG, po operacji aż do teraz wszystkie markery są w normie. Jedynie LDH jest poniżej normy. W wyniku histopatologicznym nie stwierdzono naciekania ani inwazji naczyń, określono guz mieszany pt1 o średnicy około 2,5 cm składający się z kilku składników: 30 % nasieniak, 5 % guz zatoki endodermalnej, 50 % rak zarodkowy, 15 % potworniak. Około 10 % guza stanowi martwica z wylewami krwi.
a) Co może oznaczać martwica i wylewy krwi?
b) Czy to, że w guzie jest aż 50 % raka zarodkowego znacząco wpływa na to, że wznowa nastąpi?
c) Martwi mnie również skład 15 % potworniaka, jak te 15 % wpływa na ryzyko wznowy?
d) Ogólnie rzecz biorąc martwię się, że przy tak 'bogatym' utkaniu wznowa może nastąpić mimo najniższego stanu zaawansowania? Czy to nie jest czynnik ryzyka który przemawia za tym by jednak poddać się jednemu kursowi BEP mimo, że nie ma inwazji naczyń i przerzutów ?
3. Dodatkowo na lewym jądrze mąż ma stwierdzone liczne mikro zwapnienia. Czy 1x BEP by je zlikwidował? Czy obecność tych mikro zwapnień daje duże ryzyko, że na tym jądrze znów się coś wytworzy? Czy biopsja w tym przypadku jest wskazana czy wystarcza obserwacja? I czy w jakimś stopniu wpływają one na ryzyko wystąpienia wznowy?
4. Mąż od kilu dni zaczął odczuwać delikatne kłucie nad prawym biodrem (miał usunięte prawe jądro). Nad kością w tym miejscu wyczuwalne ma delikatne zgrubienie i po dotknięciu to miejsce go boli (tłumaczy, że czuje jak by ktoś go tam uderzył lub jak by miał siniaka który boli przy dotykaniu). Czy to może być powiększony węzeł chłonny? Karol zrobił dziś usg jamy brzusznej ponieważ miał skontrolować krwiaka jaki mu się wytworzył po orchidektomii. Usg nie wykazało żadnych nieprawidłowości prócz torbielowatej przestrzeni płynowej poniżej blizny. I teraz nasuwają mi się dwa pytania: czy usg jamy brzusznej wskazałoby powiększone węzły w tym miejscu nad kością biodrową ? Z tego co wiem badanie usg obejmuje narządy w jamie brzusznej i nie mam pojęcia czy uwidoczniłoby powiększone węzły chłonne? Może Mąż powinien wykonać elastografię i umówić się typowo na badanie węzłów chłonnych?
5. W tomografii komputerowej nie uwidoczniono przerzutów, ale mąż ma jeszcze kilka niespecyficznych objawów które są dość dziwne. Wszystkie te objawy zaczęliśmy zauważać już w czerwcu a guza mąż wyczuł pod koniec lipca. Chodzi tu o przewlekły problem z jakby zatkanym nosem i zbieraniem się wydzieliny w gardle. Czasami jeszcze pojawia się chrypka. Oprócz tego mąż często głośno oddycha i czasami ma świszczący oddech. Myśleliśmy, że to skutek znieczulenia ogólnego podczas orchidektomii, albo przeziębienia, ale te objawy występują bez żadnych innych typowych dolegliwości wskazujących na przeziębienie i wciąż się utrzymują. Oprócz tego u męża co jakiś czas pojawiają się pojedyncze zmiany na skórze tak jakby po ukąszeniu komara, które po kilku godzinach przekształcają się w krostkę, po czym całkowicie znikają. Czasami swędzą a czasami nie. Zauważyliśmy je głównie na prawym obojczyku oraz przed uchem ( w miejscu węzłów/ślinianek przyusznych) oraz za uchem na szyi. Mąż miał też taką zmianę na dłoni, która bardzo go swędziała, ale po pewnym czasie się zagoiła. Dzisiaj pojawiła mu się wysypka na nosie i zauważyłam kilka krostek w uchu. Do tego mąż ostatnio ma problem z nadmiernym wydzielaniem śliny, którą bardzo często przełyka. Mam wrażenie jakby miał powiększone ślinianki przyuszne/węzły? oraz pod żuchwą. Jest delikatnie opuchnięty w tych miejscach. To nie są wyczuwalne guzki ale te miejsca są jakby lekko powiększone. Nie wiem czy to może mieć jakiś związek z nowotworem? Naczytałam się oczywiście w internecie, że takie objawy szczególnie te skórne mogą świadczyć o procesie nowotworowym.
Wybaczcie, jeśli te pytania są niemądre i że tak się rozpisałam. Mąż nie chce już jeździć na żadną konsultację bo według niego decyzja o obserwacji jest słuszna. Ja się martwię i zamiast go wspierać staram się go namówić na jeszcze jedną konsultację u onkologa. Boję się, że mój mąż po prostu chce mieć spokój. Może powinniśmy udać się na jeszcze jedną konsultację by wyjaśnić wszystkie wątpliwości i oszacować ryzyko wznowy? Ogólnie rzecz biorąc ja też wolałabym pozostać przy obserwacji, ale jeśli któraś z ww. przeze mnie obaw jest zasadna może warto by było jeszcze raz rozważyć 1x BEP póki jest na to czas?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i życzę Wam miłego wieczoru,
Justyna