Witam wszystkich,
postanowiłem założyć temat, ponieważ nie doszukałem się odpowiedniego wątku.
Mój nieprzyjaciel to pozajądrowy rak zarodkowy.
Z tego powodu nie miałem orchidektomii jąder, i oba znajdują się na miejscu.
Historia zaczęła się od bólu pleców w dolnym odcinku, co z początku na zawód wykonywanej pracy uważałem za problemy z kręgosłupem.
Po czasie dochodziło zmęczenie i brak apetytu co skłoniło mnie do wizyty u lekarza gdzie wszystko się rozpoczęło w szybkim tempie.
Z powodu przerzutów na węzły chłonne w jamie brzusznej (przykładowe: 34x21mm, 41x26mm)(po TK) i jeden w śródpiersiu (17x14 mm) został jeden pobrany do badania hist-pat.
Wynik:
obraz makroprzerzutu nienasieniakowatego nowotworu germinalnego z komponentem raka embrionalnego i raka pęcherzyka żółtkowego
Markery:
CA: 19-9 41,72(U/ml)
AFP: 8,10(ng/ml)
BETA HCG:2,49(U/I)
LDH: 1200 (U/I)
ALP 95(U/I)
nie posiadam niestety przedziału dla wskazanych markerów, ponieważ były one robione jeszcze w szpitalu i na wydruku takich nie posiadam.
Lekarz onkolog przekazała, że sytuacja taka nastąpiła ponieważ jakieś(tkanki?)co odpowiadają za jądra się rozhulały i zostały w lędźwiach ztąd wytworzył się nowotwór, i leczy się go w taki sposób jak typowy nowotwór jądra. Tak mniej więcej to zrozumiałem
Z tego powodu przeszedłem 3 cykle BEP,
po cyklu: AFP: 2.84 IU/ml (zakres <7.29)
BETA HCG: <2.30 mIU/ml (zakres poniżej 5.00 mIU/ml)
Obecnie zakończyłem cykl chemioterapii i czekam na wynik TK.
Czy może się ktoś podzielić podobną historią?
Zastanawia mnie teraz czy ognisko zapalne, gdziekolwiek ono by nie było należy wyciąć podczas operacji, czy sama chemioterapia może rozwiązać ten problem.
Z powodu szybkiego wdrożenia leczenia nie zostałem poinformowany o możliwych problemach z płodnością, rozumiem że chemioterapia niszczy tak samo nawet jak się posiada oba jądra to problem może wystąpić jak u wszystkich którzy mają typowego raka jądra wraz z orchidektomią.