Dzień dobry Wszystkim,
Jestem mamą Mirka. Dziękujemy za wpisy i Wasze historie na forum, bo dzięki temu można było podejść do sprawy orchidektomii bardziej na chłodno i systemowo. Giniemy jednak w procedurach pooperacyjnych i stąd prośba o konsultację i podpowiedź w którą stronę ruszyć, bo już drugi raz przełożyli termin wizyty w poradni urologicznej przyszpitalnej (MSWiA, jeśli to ma znaczenie).
Pytania:
- czy można spokojnie czekać na (ewentualne) kolejne przekładane wizyty czy na szybko szukać pomocy gdzie indziej ? gdzie ?
- czy są jakieś terminy dla takich schorzeń/ prawa pacjenta do których można się odwołać i domagać się konkretnych działań od lekarza ?
- jakich propozycji terapii należy się spodziewać mając wyniki jak poniżej ? i która ma lepsze rokowania ?
Historia w skrócie:
- lipiec - wizyta u urologa i zaskoczenie po wykonaniu usg - podejrzenie guza jądra prawego. Zaskoczenie, bo powód wizyty był zupełnie inny; zero zmian, bólu, obrzęków itp. Czyli - czysty przypadek.
- od lipca do września - wizyta u jeszcze jednego radiologa (ponoć guru na którego opinii polegają w wielu szpitalach) i już bardziej jednoznaczne wskazanie do orchidektomii. W międzyczasie badania markerów i tomografia (o wynikach w dalszej części)
- 14.09.2021 - orchidektomia jądra prawego/ Wypisany do domu następnego dnia z informacją, że po otrzymaniu wyników zgłosić się do poradni.
- 23.10.2021 - wyniki badań histopatologicznych (poniżej) i na 28.10 był wyznaczony termin wizyty w poradni. Poradnia wysłała sms, że termin został przeniesiony na 18.11 a 09.11 przysłali sms, że wizyta odwołana. Trzeba było samemu zadzwonić i ustalić nowy termin (25.11).
Wyniki:
1. histopatologiczne - nasieniak jądra prawego pT1. Ponadto dwa mikroogniska "sex cord-stromal tumor", mikroskopowo i immunohistochemicznie najbliższe "sertoli cell tumor, NOS"(CKAE1AE3/+/ w części komórek, Inhibina/+/ w mniej niż 1% komórek). (9061/3 T-78010).
Opis makroskopowy: Nasieniak jądra rozwija się wieloogniskowo w obszarze opisanym makroskopowo w miąższu jądra w pobliżu wnęki jądra. Nie stwierdzono inwazji naczyń ani osłonek jądra. Dwa ogniska proliferacyjne nowotworu komórek typu sex-cord, jeden w obszarze osłonki białawej jąra a drugi w okolicy najądrza - rozpoznanie w oparciu o wykonaną diagnostykę immunohistochemiczną. Każde z nich o maksymalnym wymiarze nie przekraczającym 0,3 cm.
2. markery:
21.07.2021, przed zabiegiem - wynik (norma)
- LDH 213 (10-250)
- betaHCG <0,10 (0-2)
- AFP 5,0 (0,5 - 7)
18.10.2021, miesiąc po zabiegu - (?), wynik, (norma)
- LDH (ICD-9:K33) - 175 (125-243)
- betaHCG (ICD9:L46) - <1,10 (0-5)
- AFP (ICD-9:L07) - 5,16 (0,89-8-78)
3. tomografia 06.09.2021, przed zabiegiem:
- klatka piersiowa - wnioski: norma
- miednica - wnioski: drobne węzły chłonne pachwinowe i biodrowe zewnętrzne o cechach węzłów odczynowych
- jama brzuszna - wnioski: pojedyncze węzły chłonne w jamie brzusznej - raczej odczynowe
I to by było na tyle. Wielu rzeczy nie rozumiemy (np. te ogniska Sertolego) i tak jak w tytule - giniemy w systemie jakim jest NFZ (pomijając już gburowatość Pań w rejestracji). Ten konkretny szpital wybraliśmy, bo miało być kompleksowo - od operacji do ewentualnej opieki onkologicznej. A jest jakoś byle jak.
Z góry dziękuję w imieniu swoim i syna za wszelkie podpowiedzi w którą stronę skierować kolejne kroki.
No i Wszystkim życzmy dużo wytrwałości i siły