Moja historia z nasieniakiem.

Chirurgiczne oraz zachowawcze metody terapii raka jądra. Nowoczesne schematy chemioterapeutyczne, radioterapia oraz leczenie wspomagające.

To forum jest miejscem na indywidualne tematy dotyczące choroby poszczególnych chorych. Tutaj możesz umieścić temat odnoszący się do Twojej/bliskiej Ci osoby choroby aby przedyskutować prawidłowość leczenia, uzyskać informacje, porady, odpowiedzi na nurtujące pytania.

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez PiotrekzŁodzi » 15 Sty 2024, 13:28

Super, że markery w normie :)
Ja po orchidektomii "ostatecznej" czułem się całkiem OK.
Dzień po operacji wróciłem o własnych siłach do domu, dzień później, normalnie już spacerowałem.
Boleć nie bolało, po zdjęciu szwów 7 dni po zabiegu nie czuje nic jak chodzę.
Miejsce cięcia nie boli, jedynie co to jest ciut gorsze czucie tam i sama rana w dotyku jest jakby ktoś zaszył sznurówkę, ale nie boli, nie ropieje, jest OK.
Natomiast ja cały czas się czuje jakby był 1-2 dni po narkozie, jestem osłabiony, taki jakby kac, ale to wydaje mi się, że jest bardziej spowodowane spadkiem testosteronu i reakcją organizmu na "nowy porządek" :)
PiotrekzŁodzi
 
Posty: 152
Rejestracja: 26 Gru 2023, 18:28

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez miszcz » 15 Sty 2024, 14:33

Może boleć dość długo. U mnie po pierwszej operacji szybko się zagoiło, po drugiej bóle odczuwałem bardzo długo. Tylko pierwszą wykonywał bardzo dobry urolog drugą rezydentka. Przygotuj się też na bóle drugiego jądra przez długi czas - u niektórych występują, co potęguje strach przed rozwijającym się nowotworem w drugim jądrze.
miszcz
 
Posty: 764
Rejestracja: 17 Kwi 2015, 20:37

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez newbpoi » 15 Sty 2024, 22:48

Dzięki panowie za odpowiedzi. Trochę mnie uspokoiliście. :)

U mnie to wyglądało tak, że po operacji okrutnie bolał mnie cały "worek". Nocka po operacji nieprzespana. Idąc do łazienki (jeszcze w szpitalu) czułem się jak 90 latek. Jednak w dniu wypisu okazało się, że ten ból i okrutny dyskomfort powodował... drenaż w mosznie. (może to komuś pomoże jak będzie w podobnej sytuacji ;) Może da się go trochę wcześniej wyciągnąć i nie trzeba się męczyć) Po wyciągnięciu było już w miarę ok. Delikatne pobolewanie. Miesiąc po operacji było już względnie ok. Przy wykonywaniu gwałtowniejszych ruchów czuję nadal delikatne pobolewanie w okolicach cięcia, ale nie jest to jakieś mocno uciążliwe.
No tylko pojawiły się te niezidentyfikowane, niepokojące bóle. Pewnie niedługo czeka mnie chemia z karboplatyną, to przyjdą inne problemy, to może zapomnę o lekko bolącym jajku. :D
newbpoi
 
Posty: 21
Rejestracja: 09 Sty 2024, 12:12

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez PiotrekzŁodzi » 15 Sty 2024, 23:04

Nie wiem, u mnie ani drenażu ani cewnika nie było. Jedynie co, to w dzień kiedy miałem operację nie ruszałem się z łóżka. W nocy się przebudziłem, żeby pójść do toalety to w miarę na lajcie poszedłem i zrobiłem swoje.
Jak szedłem do auta ze szpitala to zgięty w pół i bolało mnie w rejonie nerek, ale w domu wypiłem dwie butelki wody prawie na hejnał, zeszło co miało zejść i od tamtej pory spokój.
PiotrekzŁodzi
 
Posty: 152
Rejestracja: 26 Gru 2023, 18:28

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez miszcz » 15 Sty 2024, 23:07

Ja miałem drenaż 2 razy i zakaz podnoszenia głowy oraz wstawania z łóżka przez 24 godziny.
miszcz
 
Posty: 764
Rejestracja: 17 Kwi 2015, 20:37

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez PiotrekzŁodzi » 15 Sty 2024, 23:12

To ja już nie wiem. Ja się dość szybko wybudziłem, do tego leżąc na boku gdzie była wycinka i nikt nic dalej z tym nie robił, oprócz oglądania. Chyba z 10 razy musiałem pokazać i każdy mówił, że elegancka robota (pewnie dlatego, że robiona przez kierownika Urologii :lol: ).
Chodzić nawet zachęcali, żeby spróbować, ale ja postanowiłem 1 dzień dzielnie leżeć i wypoczywać.
PiotrekzŁodzi
 
Posty: 152
Rejestracja: 26 Gru 2023, 18:28

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez newbpoi » 15 Sty 2024, 23:23

Jak widać co przypadek to inny. Ja operację miałem wykonywaną na znieczuleniu od pasa w dół i operacja, o dziwo jest moim najmilszym wspomnieniem z całej historii. Muzyka na sali operacyjnej. Anestezjolodzy wykorzystujący mojego głupiego jasia, poruszający abstrakcyjne/świńskie tematy przed operacją i w trakcie, żeby rozluźnić atmosferę. Myślałem, że podczas operacji będę leżał jak kłoda, przerażony, a było zupełnie inaczej. :D
newbpoi
 
Posty: 21
Rejestracja: 09 Sty 2024, 12:12

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez miszcz » 15 Sty 2024, 23:38

Ja miałem dwa dwa znieczulenia. Przed pierwszą operacją zażądałem znieczulenia ogólnego, ale dzień przed anestezjolog powiedział mi, że będę miał podoajęczynówkowe. Ostatecznie miałem ogólne i po wybudzeniu wyrywałem wszystkie rurki i kable, bo myślałem, że chcą mnie zabić przez uduszenie.

Za drugim razem podoajęczynówkowe od pasa w dół. Byłoby super, gdyby nie zespół popunkcyjny od piątego dnia.
miszcz
 
Posty: 764
Rejestracja: 17 Kwi 2015, 20:37

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez newbpoi » 16 Sty 2024, 13:39

Jestem po rozmowie z panią Onkolog. Wybrałem leczenie karboplatyną. Pani Onkolog nie była w ogóle zdziwiona moją decyzją i dodała, że sama na moim miejscu raczej wybrałaby radioterapię, albo chemię, ze względu na obciążenie psychiczne obserwacji, no i ryzyko nawrotu.

Chciałbym się tylko od Was dowiedzieć, jak to jest z wdrożeniem chemii do 8 tygodni po zabiegu orchidektomii? Bo dzwoniłem do Pani koordynator i próbuje mi załatwić jakiś szybki termin, bo gdzieś jej powiedzieli, że dopiero na marzec. 8 tygodni od mojej operacji mija pod koniec stycznia...
newbpoi
 
Posty: 21
Rejestracja: 09 Sty 2024, 12:12

Re: Moja historia z nasieniakiem.

Postprzez PiotrekzŁodzi » 16 Sty 2024, 15:21

Cytując dr.Sarosieka:

"4. mam wątpliwości co do prawdziwości stwierdzenia, że "chemioterapia adjuwantowa podana w teminie powyżej 8 tygodni od operacji nie ma sensu" Przejrzałem jeszcze raz rekomendacje dotyczące raka jądra, a nawet oryginalną pracę na podstawie której karboplatyna została dopuszczona do leczenia uzupełniającego w nasieniaku (http://jco.ascopubs.org/content/29/8/957.full.pdf+html), ale nigdzi nie znalazłem wymogu tych 8 tygodni. Owszem, taka rekomendacja obowiązuje w raku piersi i raku jelita grubego - ale są to zupełnie inne nowotwory i zaleceń tych nie można automatycznie przenosić do leczenia nasieniaka - nowotworu który jest wysoce chemiowrażliwy.
Pozwolę wyrazić tu swoje przekonanie, że komórki nasieniaka nie stają się mniej wrażliwe na chemioterapię po upływnie 8 tygodni od operacji - może byc ich co najwyżej nieco więcej. Właśnie dlatego wyukonałbym badanie PET-CT przed podaniem pierwszego kursu chemii.
Jeśli wynik PET-CT byłby negatywny - zastosowałbym 2 cykle karboplatyny AUC = 7 (dwa właśnie dlatego, że od operacji minęło już ponad 10 tygodni)
Jeśli wynik PET-CT pokaże przerzuty, to należy postępować jak w nasieniaku o wyższym stadium zaawansownia (czyli raczej chemioterapia wg programu BEP lub radioterapia jeżeli zajęte będą jedynie węzły zaotrzewnowe)"
PiotrekzŁodzi
 
Posty: 152
Rejestracja: 26 Gru 2023, 18:28

PoprzedniaNastępna

Wróć do Metody terapeutyczne / dyskusja przypadków

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Kevin1301 oraz 20 gości