Witam naszła mnie ochota zeby podzielic sie z kims moja historią i przy okazji zadac kilka pytań.
Mam 21 lat napisze wszystko od poczatku w 2010 roku zauwazylem ze mam taki maly twardy guzek na jadrze ale mnie to nie bolalo ani nic, poszedlem do lekarza zrobili mi usg i powiedzieli ze to zwapnienie, i ze samo zejdzie wiec ok czekam miesiac nie schodzi wiec poszedlem do innego lekarza ktory dalej powiedzial ze to nic zlego i odeslal mnie z receptka na jakis lek na prostate :/ nastepnie poszedlem do jeszcze innego urologa, pobrali mi krew i markery bylo w normie,nastepnie USG po ktorym zostalem przyjety na oddzial na ktorym dawali mi jakies oklady i ze niby zmiana sie pomniejszyla, znowu odeslali mnie do domu i ze ma zejsc ale mysle sobie, a nawet bylem pewien ze nie zejdzie, wiec mysle ze u mnie w miejscowosci lekarze sa do niczego i trzeba sprobowac w wiekszym miescie, dodam ze jestem z Przemyśla i jakby ktos mial cos z jadrem z Przemyśla do odradzam sie tu leczyc. Wiec umowilem sie na wizyte w Rzeszowie na ktorej zrobiono mi USG normalnie na wizycie a nie tak jak w Przemyślu po pierwszej wizycie u lekarza dostalem skierowanie na USG na ktore musialem czekac 3 tygodnie. Lekarz byl bardzo mily i powiedzial ze najlepiej by bylo usunac ale ze zmiana jest dosc mala to mozna poczekac na impant i od razu implant wstawic a to bylo zaraz przed Bozym Narodzeniem, kazal mi zaraz po nowym roku ale podczas swiąt stała sie dziwna rzeczy zaczęło mi bardzo bolęc to jądro, ta zmiana sie powiekszyla, bolalo mnie strasznie prawe udo, plecy i podbrzusze tak bardzo ze nawet ketonal nie chcial pomagac do tego mialem goraczke, juz bylem pewny ze jest cos nie tak. Zaraz udalem sie do lekarza ktory zrobil mi USG i powiedzial ze to najprawdopodobniej nowotwór i ze guz ma 2,5cm i zapytal czy cos jadlem dzisiaj, a ze bylo to zaraz rano i tak jakos wyszlo ze jak wstalem to nie bylo czasu zeby zjesc bo trzeba bylo isc na autobus, to jeszcze w ten sam dzien zaraz po USG usuneli mi to jądro, zrobili mi RTG pluc ktore nic nie wykazalo i dalej pobrali mi markery ktore bylo w normie i na drugi dzien pojechalem do domu. Potem musialem czekac 3 tygodnie na wyniki hist-pat na ktorych wyszlo dokladnie nie pamietam bo nie mam przy sobie swoich wynikow ale z tego co pamietam to caricoma embrionale czy teratoma czy jakos tak, w kazdym razie pozniej lekarze mowili na to potworniak i ze bez nacieku. Zrobili mi TK wszystkiego oprocz głowy, wyszlo ze mam powiekszone wezly zaotrzewne do 3 cm i ze w klatce tez jest powiekszony jakis wezel ale mniejszy, lekarz powiedzial ze musze wziasc BEP, ale ze bedzie dobrze. Wiec dostalem 4 cykle BEP nie bylo latwo ale jakos poszło, po czym zrobili mi TK ktore pokazalo ze dalej sa powiekszone wezly ale juz troche mniejsze, a markery tak jak caly czas czyli w normie. Udałem sie wiec do Otwocka do ECZ na wizyte u pani dr. Skonecznej słyszałem o niej same pozytywy, ktora powiedziala ze kwalifikuje sie na RPLND i dala mi skierowanie do doktora ktory robi takie operacje, od razu pojechalem do Warszawy do szpitala MSWiA do dr. Rogowskiego (bardzo mily i sympatyczny czlowiek) umówilem sie na operacje ktora odbyla sie na poczatku wrzesnia, nie było tak az tak bardzo strasznego jak sobie to wyobrazalem, zaraz po operacji lekarz powiedzial mi ze wezly usuniete i ze to najprawdopodobniej łagodne zmiany, tak jak sie pozniej okazalo po wynikach hist usunietych wezlów ze tylko i wylacznie jest potorniak dojrzaly zaraz po przeczytaniu to sie ostro przestraszylem bo mysle o znowu potworniak, ale zaraz mialem wizyte to doktor mnie uspokoil i powiedzial ze wszystko jest ok, ze juz nie musze brac chemii, pojechalem dalej do dr.Skonecznej ktora powiedziala ze jest ok i ze do kontroli za 2 miesiace przy okazji pobrali mi znow markery ktory bylo w normie, za dwa miesiace zrobilem dalej pelne TK i po odebraniu wynikow na wizycie pani doktor powiedziala ze te wezłow w klatce nie trzeba usuwac ze mozna to kontrolowac, ze brzuchu tez ok powiedziala ze zostaly mi tam jakies resztki tych wezlow ale sa male i mozna je kontrolowac, tylko jeden z tych wezlow ja zaniepokoil bo byl troche wiekszy niz na poprzednim badaniu, wiec dalej odeslala mnie do dr Rogowskiego zeby on to zobaczył, a ten postanowil ze trzeba zrobic jeszcze raz RPLND wiec mysle, jedno przetrwalem to drugie tez dam rade, ale oczywiscie byly momenty zwatpnienia i placzu. W styczniu tego roku zrobili mi to RPLND po ktorym odziwo mnie tak nie bolalo jak po tym pierwszym, jakos tak szybciej dochodzilem do siebie nie po pierwszym razie, dwa tygodnie pozniej odebralem wyniki hist pat wych wezlow ktore mi usunal i na badaniu bylo napisane ze wszystkie pobrane probki czy jakos tak ze "bez utkania nowotworowego" jak to przeczytalem to sie ucieszylem jak głupi. WIec kolejna wizyta, kolejne TK ktore wyszlo normalnie tzn byly te wezly w klatce i tak chyba jakis w brzuchu ale caly czas od zakonczenia chemi tych samych rozmiarów, markery tez byly w normie, nastepne TK mialem robione w lipcu na ktorym wyszlo ze w klatce piersiowej mam u dolu płuc jakies zmiany zapalne o charakterze mlecznej szyby wielkosci max 15mm troche sie przestraszylem pojechalem od razu na wizyte do dr Skonecznej ktora powiedziala ze to nic zlego ze albo to pozstalosc po przeziebieniu albo tez moge sie takie cos robic jak bylem leczony bleomecyną, i przy okazji bardzo mnie pocieszyla mowiąc ze ryzyko nawrotu jest bardzo małe i z kazda chwila maleje, w tamtym tygodniu zrobilem dalej TK i bylo dalej to samo czyli te wezly w takim samym rozmiarze co zawsze, i dalej byly te zmiane zapalne tylko juz mniejsze i mialy max 10mm lekarz do ktorego jezdze do Rzeszowa ( poniewaz nie dam rady caly czas do Warszawy jezdzic, to jezdze do Rzeszowa tam lekarz daje mi skierowanie na TK i tam je robie, jedynie jakby sie cos dzialo to jade prosto do Warszawy) powiedzial ze wszystko ok i ze moge juz zaczac robic to co przerwala mi choroba a bardzo mi sie spodobalo czyli chodzenie na silownie i mam zamiar juz niedlugo sie tam udać. Co sadzicie o mojej historii ? A teraz mam kilka pytań
1. Po tej operacji w styczniu zrobily mi sie pod blizna straszne zrosty, czy tzeba cos z tym zrobic czy zrosty sobie moga byc ?
2. Czy normalnie jest to ze zawsze jak mi sie zbliza wizyta albo badanie to zawsze jakies bole dostaje tak ze sobie zaraz nawkrecam niewiadomo co ze jakis nawrot albo cos ? Czy maja tak niektorze ludzie ze np zaboli ich cos i zaraz sie tym nakrecaja ze w ostatecznosci wszystko ich boli ?
3.Czy jakbym zaczal cwiczyc czy w przyszlosci, oczywiscie nie od razu ale czy kiedys jak juz bede mial jakis staz w treninach to czy moge zaczac brac jakies suplementy (nie mylic ze sterdyami) zwykle suplementy takie jak sa dostepne w aptece np kreatyna czy weglowodany czy bialko czy aminkwasy ? Czy nie moge ?
4. Po tej operacji mam taki problem ze nie mam wytrysku normalnie wszystko jest ok tyle ze nic nie leci, tzn nieraz poleci ale tylko troszke ale jednak czesciej nie leci czy to normalnie po takiej operacji i czy mozna cos z tym zrobic ? I tu pytanie do dziewczyn, poniewaz ja nie mam dziewczyny a mam pytanie czy wam dziewczynom przeszkalo by bardzo to ze wasz chlopak nie mam jednego jądra oraz ze nie ma wytrysku do tego stopnia zeby z nim zerwac ?
5.Oraz czy jakby mi usuneli do razu to jadro to czy by bylo bez chemi ? Dodam ze z tym guzem chodziel ok pol roku i sie nie zmianial az do bozego narodzenia czy mozliwe jest to ze byl to lagodny nowotwór ktory sie zeslosliwil jak mnie zaczely te plecy bolec i jak sie powiekszyl czy od poczatku musial to byc zlosliwy ?
6. Jak oceniacie moja sytuacje ?
Jeszcze sie bede pytal jak sobie przypomne. Mam nadzieje ze ktos to przeczyta bo troche sie rozpisalem,
Pozdrawiam