Witaj,
Mnie też niestety zjeżył się włos od tego co przeczytałem. Badanie PET-CT w tym momencie to nalanie benzyny 98 oktanowej do pierwszej wersji małego fiata, która "przejadała" benzynę bezołowiową. Można, tylko po co, skoro żadnej korzyści z tego nie będzie a straty będą niestety większe (tutaj "tylko" bardziej wydrenowany portfel, w Twoim przypadku narażenie na substancję radioaktywną i szkodliwą dla zdrowia). Niestety pokutuje (błędne!) przekonanie, że PET-CT jest ósmym cudem świata, a tak nie jest i nigdy nie będzie. Do tego badania są konkretne wskazania do których pierwotna diagnostyka nowotworów jądra na 100% nie należy nigdzie na świecie. W każdym cywilizowanym ośrodku standardem jest TK jamy brzusznej i miednicy małej oraz TK klatki piersiowej i takie badania musisz mieć zrobione.
Po drugie. Ponieważ w pierwszym badaniu markerów poziom bHCG był podwyższony musisz oznaczać ten marker (wraz z pozostałymi dwoma) co tydzień po zabiegu aż do unormowania się jego wartości. Takie działanie daje obraz dynamiki zmian po operacji i jest przydatne w określeniu dalszego postępowania.
Teraz koniecznie zadbaj o markery, oczekuj na wynik hist-pat i jeśli uda Ci się "zmienić" tj. przekonać kogoś, że PET-CT nie jest najlepszą decyzją i warto zrobić porządne TK tych trzech stref anatomicznych (brzuch, miednica, klatka) tym lepiej dla Ciebie. Tak nawiasem to jestem przeogromnie ciekaw co jest napisane w rozpoznaniu na skierowaniu do badania PET-CT?
Bo chyba nie:
16) nowotwory jądra (z wyjątkiem dojrzałych potworniaków), w celu oceny ich zasięgu i skuteczności leczenia (w tym obecności resztkowego guza i rozpoznania nawrotu), jeżeli inne badania nie pozwalają na dokonanie takiej oceny;
bo byłoby to niewielkie kłamstewko
Pozdrawiam serdecznie i witam na Forum!