historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS IIC

Chirurgiczne oraz zachowawcze metody terapii raka jądra. Nowoczesne schematy chemioterapeutyczne, radioterapia oraz leczenie wspomagające.

To forum jest miejscem na indywidualne tematy dotyczące choroby poszczególnych chorych. Tutaj możesz umieścić temat odnoszący się do Twojej/bliskiej Ci osoby choroby aby przedyskutować prawidłowość leczenia, uzyskać informacje, porady, odpowiedzi na nurtujące pytania.

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez m9nika » 05 Paź 2015, 08:37

Kciuki mocno zaciśnięte, powodzenia! i czekamy z niecierpliwością na wieści.
Zabrałeś mi tatę [*], męża ci nie oddam!
"Ty sam jesteś dla siebie największym zadaniem i twoim obowiązkiem jest dołożyć wszystkich sił, by wykonać je jak najlepiej."
Awatar użytkownika
m9nika
Przyjaciel Forum
 
Posty: 1603
Rejestracja: 17 Lut 2012, 20:07

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez Ewa i Adam » 05 Paź 2015, 11:36

Kochani, bardzo Wam dziękujemy. Operacja już się skończyła. Doktor Rogowski usunął co trzeba i tylko co trzeba. Powiedział mi że zakrzepica uczyniła nieźle spustoszenie. Tego się jednak spodziewać należało. Najważniejsze, ze sama operacja była możliwa i się udała. Zdaniem Doktora Rogowskiego komórek nowotworu nie ma w wyciętych zmianach. Oby!
Adam jest na sali wybudzeniowej. Mam nadzieję, ze jeszcze dzisiaj dam mu buziaczka :)
Utulam Was wszystkich...
Awatar użytkownika
Ewa i Adam
 
Posty: 448
Rejestracja: 07 Gru 2014, 18:12

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez troll » 05 Paź 2015, 12:03

Witajcie,

Słowa uznania i gratulacje! Bardzo się cieszę, że wszystko przebiegło pomyślnie!

Pozdrawiam :)
Image
Image
Awatar użytkownika
troll
Ekspert
 
Posty: 3981
Rejestracja: 21 Gru 2010, 16:36

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez Ewa i Adam » 05 Paź 2015, 19:44

:) Trollu, łatwo nie było chyba.... Dr Rogowski powiedział, że zakrzepica spowodowała spustoszenie - nie wiem co to oznacza dla Adama na przyszłość, ale dopytamy. Dzisiaj najważniejsze, że dr Rogowski podjął się operacji i usunął to co trzeba. Kolejny wielki krok poczyniliśmy.

Jako żona kwoka mogłam Adasia pomacać po operacji :) Nawet był czas by porozmawiać:) Nie omieszkałam też ukochać Pana Doktora, który moje przytulańce zniósł dzielnie (nawet dwukrotnie), łzy też - no, co tu dużo mówić, nie dość że specjalista wysokiej klasy to jeszcze życzliwy, pogodny i z dużą dozą empatii, zrozumienia i humoru. Szacunek...

Dla nas wczorajszy wieczór i dzisiejszy dzień był bardzo trudny. Choć o tym otwarcie nie mówiliśmy, oboje baliśmy się najgorszego... Godziny i minuty oczekiwania przed blokiem operacyjnym to jest potworność - trzęsę sie na samo wspomnienie... zreszta cały czas jestem rozchwiana emocjonalnie. Co dopiero odczuwał Adam - nie jestem w stanie sobie wyobrazić... Tym większy szacunek dla Pana Doktora, który wykazał zrozumienie dla moich łez, kolejny dobry człowiek na naszej drodze, któremu będziemy wdzięczni do końca życia.

Podam jeszcze kilka wskazówek dla osób, które będą byc może poszukiwać informacji o oddziale urologii onkologicznej Szpitala MSW. Musieliśmy przejść przez SOR - zarejestrować się w budynku głównym szpitala. Potem na oddział w budynku K - trzeba przejść cały kompleks szpitalny lub zapytać jak tam dotrzeć tunelem podziemnym. Oddział jest nowy, bardzo czysty, sale 3 i 4 osobowe z łazienkami. TV na monety. WiFi nie ma. Siostry bardzo życzliwe, udzielają wszelkich informacji i są bardzo pogodne. Doktor Rogowski prowadzi oddział twardą ręką - na oddziale pacjent nie może mieć własnej torby, zabiera się tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Na oddziale nie ma kuchni dla pacjentów, ale można w kuchni szpitalnej poprosić o gorącą wodę na herbatę czy kawę. Odwiedziny w godzinach 9-20. Maksymalnie u pacjenta mogą przebywać dwie osoby. Zabiegi operacyjne zaczynają się od 8:15.
Dla mnie - bardzo przyjaźnie. Dzisiaj ze strony sióstr oboje doświadczyliśmy wiele życzliwości i zrozumienia.

Tyle na dzisiaj :)
Adaś obiecał się podzielić wrażeniami po morfince :) Jak wychodziłam czuł sie nieżle - w ogóle dzielny chłopak mi sie trafił :) I pogodny :) AAAA i zadowolony, ponieważ wybudził się bez żadnych cewników. Wszystko tak jak chciał :)

Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie smsy pełne wsparcia :)
Awatar użytkownika
Ewa i Adam
 
Posty: 448
Rejestracja: 07 Gru 2014, 18:12

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez poznaniak » 05 Paź 2015, 22:15

Super, trzymajcie się dzielnie i szybkiego powrotu do dobrej formy i Waszego domku!

Pozdrawiam :)
poznaniak
Przyjaciel Forum
 
Posty: 353
Rejestracja: 14 Cze 2011, 22:13

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez kati18 » 06 Paź 2015, 09:59

Gratuluję zrobiliście kolejny ogromny krok
teraz to już na pewno będzie z dnia na dzień tylko lepiej.
kati18
 
Posty: 46
Rejestracja: 14 Mar 2015, 21:02

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez Ewa i Adam » 07 Paź 2015, 15:28

Drugi dzień po operacji - pacjent marudny nieco więc oznaki zdrowienia są :) Otrzymał zielone światło na picie, marudzenie spadło do poziomu 3 w skali 10 stopniowej :) Spadnie do zera, gdy będzie mógł jeść :)
Tak naprawdę myślałam, że po operacji będzie gorzej, ale środki przeciwbólowe robią swoje i najbardziej Adamowi dokucza brak płynów - wczoraj miał z tego powodu spadek formy, bolała go głowa i w ogóle było trudniej... Ale to było - dzisiaj zaczyna sam pić wodę i od razu lepiej. W pełni uruchomiony ,już od wczoraj chodzi, oczywiście niewiele, ale jest nieżle :) Generalnie niecierpliwy jest i już gotów zmykać do domu :)

Adam rozmawiał wczoraj z Dr Rogowskim o spustoszeniu - opinia jest taka, by się mocno zastanowić nad jakąkolwiek interwencją chirurgiczną ze strony naczyniowców. Może to przynieść więcej złego niż dobrego. Póki co komfort życia z tym co jest nie jest tragiczny, całkiem niezły nawet i zdaniem Dr nie należy tego dotykać. Czyli tak jak nam mówi Dr Kleszczyński - póki jest ok - odpuścić.

Dzisiaj Adas dużo drzemie - odsypia brak snu przez ostatnie dni. Zdecydowanie idzie ku dobremu. Myślę, że jak pozbędzie się kroplówki to sam Wam napisze, że "nie taki diabeł straszny jak go malują", choć stres związany z operacją powala na kolana.

Ścikamy i pozdrawiamy Was oboje :)
Awatar użytkownika
Ewa i Adam
 
Posty: 448
Rejestracja: 07 Gru 2014, 18:12

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez Ewa i Adam » 08 Paź 2015, 13:58

Hej,
Jak pisała żona poziom marudzenia spadl i wzrósł (już chciałbym być w domu). Spadł ponieważ złote ręce dr Rogowskiego zrobiły porządek ze skorupiakiem. Pierwszego dnia po operacji wstałem i zrobiłem spacerek. Słaby bo słaby, obolały bo obolały, ale na własnych nogach!!!! Z każdym dniem jest lepiej i to najważniejsze.
Na pytanie czy boli - oczywiście, że tak, ale leki dają radę.
Dzisiaj specjalna okazja do świetowania - zjadłem 4 sucharki, które smakowały jak najlepsze ciacho z kremem. Poza tym prysznic i normalne czynności. Pochrapywanie, spacerki ....
Serdecznie dziękuję za wszelkie oznaki wsparcia i Ewie za to, że jest obok "kwokowata" jak zwykle. :lol:
Adam
Awatar użytkownika
Ewa i Adam
 
Posty: 448
Rejestracja: 07 Gru 2014, 18:12

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez troll » 08 Paź 2015, 23:00

Adamie,

Jak, zupełnie subiektywnie, możesz oceniać RPLND? Szczególnie ważne mogą być Twoje odczucia dla przyszłych szczęśliwców, których taka operacja ominąć nie może. Chodzi mi o przygotowania, Twoje samopoczucie, samą operację, chwile tuż po wybudzeniu, odczuwanie bólu, odczucia "wizualne" (metalowe szwy, miejsce szycia powłok) oraz, co chyba najważniejsze - rekonwalescencję, którą już zacząłeś i dzielnie kontynuujesz :)

Pozdrawiam serdecznie!
Image
Image
Awatar użytkownika
troll
Ekspert
 
Posty: 3981
Rejestracja: 21 Gru 2010, 16:36

Re: historia Adama (Kraków) - nienasieniak pT2N3M0S1- CS II

Postprzez Ewa i Adam » 09 Paź 2015, 15:55

Hej Trollu,
widzę, że z Tobą nie ma lekko i lubisz dawać zadania domowe :)

Trudno jest zacząć w sposób rzetelny ten wpis, więc skrobnę kilka moich bardzo subiektywnych uwag.
Wiem, że dokonałem własciwego wyboru w moim skomplikowanym przypadku. Nawet jeśli badania histopatologiczne wkażą coś złego to czuję się lepiej. Z czystym sumieniem przed sobą mogę powiedzieć, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy, aby pozbyć się obcego raz na zawsze.

Czas pomiędzy chemioterapią a RPLND:
Oj działo się wtedy bardzo wiele. Razem z Ewą jeździliśmy z miejsca w miejsce zastanawiając się jaki wariant leczenia podjąć dalej. Pojawiały się bardzo różne opcje - nóż cybernetyczny, radioterapia klasyczna lub obserwacja. Niestety zabieg RPLND nie był możliwy ze wzgledu na bardzo rozległą zakrzepicę. Słuchając bardzo różnych opinii lekarzy specjalistów w pewnym momencie stanęliśmy w rozkroku. (Jak to napisano - osiołkowi w żłoby dano ....) Mieliśmy szczęście spotkać fantastycznego lekarza, który powiedział - jak już rozważysz wszystkie opcje i się zdecydujesz to ja usunę te węzły (dzieki za te słowa dr Rogowski). Potem wiele dni myślenia, wariantów, konsultacji aż do spotkania z chirurgiem naczyniowym, który powiedział: "wiesz to prosty zabieg. Ja zrobiłbym cięcie z prawej strony, ominął pępek i usunął wszystko, nawet w obecnym stanie takiej zakrzepicy. Radioterapia radykalna (propozycja lekarza w CO w Gliwicach) spowoduje znaczne spustoszenie organów i naczyń wokól i operacja będzie znacznie trudniejsza. Zawsze można Cię otworzyć i jesli się nie da usunąć to leczyć potem radiologicznie." Tak proste i mądre słowa wskazały drogę. Właśnie wtedy podjąłem decyzję, że skorupiaka trzeba usunąć chirurgicznie.
Ponieważ życie nie jest proste to czas od czerwca do dzisiaj to walka, aby do zabiegu mogło dojść. Walka głównie z zakrzepica i przygotowanie. Pod tym względem zazdrościłem wszystkim chłopakom z tego forum, że oni mogą się pozbyć tego i zamknąć rozdział... W mojej głowie lęgły się myśli, że każdy dzień zwiększa szanse nawrotu ... (ot takie urojenia).
Potem były kolejne wizyty u dr Rogowskiego (jedyny, ktory chciał się podjąć operacji i dał nadzieję) i czekanie na termin.
Właściwie ostatni miesiąc przed operacją był najtrudniejszy mentalnie. Kiedy zachorowałem wszystko toczyło sie tak szybko, a w dodatku mój organizm był tak słaby, że nie rozwodziłem się nad sytuacją. Teraz było inaczej. Będąc względnie sprawnym czlowiekiem (praca, życie codzienne) miałem mnóstwo czasu na rozmyślania. To wszystko potęgowało stres. Dzisiaj wiem, że zupełnie bez sensu. :D
Zabieg:
Z długą listą wykonanych badań (pierwszy raz słyszałem, że bada się takie parametry krwi) pojawiliśmy się z kochaną żoną kwoką w szpitalu. Szybkie przyjęcie przez SOR i skierowanie na oddział urologiczny. Trochę marudzenia ponieważ procedura przyjęcia wyglądała troche inaczej niż nam się wydawało. Potem spacer w parku i wygrzanie kości w parku koło stawu. Na szczęście po przyjęciu w niedzielę nie było czasu na dzielenia włosa na czworo. A w poniedziałek w pierwszej kolejności na stół. Pamiętam rozmowę z pielegniarką i anestezjologiem zanim zasnąłem. Oj sporo głupot naplotłem mląc ozorem na sali wybudzeń przy salach operacyjnych. W tym czasie Ewa była już po rozmowie z dr Rogowskim i chyba nawet go wyściskała ....

Teraz jestem po rozległej operacji. Usunięto pozostałości przerzutów. Ból daje sie kontrolować, a co najważniejsze dobę po zabiegu można zacząć chodzić. Na początku pojawia się znajoma sylwetka goryla, ale potem wszystko wraca do normy. Nawet przymusową głodówkę (nie wolno ani jeść ani pić) przez jakiś czas da się przeżyć.
Wiem, że teraz będę dużo spokojniejszy i choć przez zakrzepicę już pewnie nigdy nie wrócę do swojej sprawności fizycznej to jednego wroga mam za sobą. Teraz pozostaną tylko badania kontrolne no i odrobina stresu przy odbiorze hispatu po RPLND.
Dałby Bóg, aby to był mój ostatni pobyt w szpitalu ze względu na mojego raka..
Adam
PS: Strach ma wielkie oczy .... i nic więcej ;)
PPS: Dominik - wielkie dzieki za maile - dobrze, że na początku ja mogłem Ci pomóc i choć trochę spłacić dług wdzięczności...
JurekO - pamiętamy z Ewą o Tobie i Twojej walce. Dasz radę chłopie i niedługo w Krakowie pójdziemy na dobre czeskie piwo.

PPPS: Moi Kochani dziękuję za każda ciepła myśl, słowo czy modlitwę w mojej intencji...

Trollu, czy o takie przemyślenia Ci chodziło?
Awatar użytkownika
Ewa i Adam
 
Posty: 448
Rejestracja: 07 Gru 2014, 18:12

PoprzedniaNastępna

Wróć do Metody terapeutyczne / dyskusja przypadków

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 29 gości

cron