przez miszcz » 02 Cze 2023, 16:29
W kilku wątkach pojawiły się informacje o różnych dziwnych bólach po operacji usunięcia jądra. Przedstawię wam swoją historię, ponieważ może mieć związek z powikłaniem po operacji.
Od dwóch lat nie mogę normalnie funkcjonować z powodu bólu pachwiny uniemożliwiającego normalne poruszanie się. Przez wiele miesięcy nie mogłem wyjść z mieszkania. Badania obrazowe w porządku, któryś z odwiedzonych fizjoterapeutów postawił diagnozę "przewlekłe zapalenie mięśnia biodrowo-lędźwiowego", co odpowiada objawom.
Jednak pomimo ćwiczeń i terapii manualnej nie ma stałej poprawy.
Udało się zlikwidować lub znacznie zmniejszyć przykurcze, skorygować wady postawy, robiłem dziesiątki ćwiczeń, w tym na zespół skrzyżowania dolnego, zespół skrzyżowania górnego i wiele innych dolegliwości powodujących podobne objawy.
Mimo to nadal nie mogę poruszać się na dłuższe odległości, a w okresach zaostrzeń nie przejdę nawet 100 metrów, nie mogę dłużej stać, siedzieć, nigdzie nie dojadę na siedząco. Chodzenie po schodach nasila dolegliwości. Ból czasami jest nie do wytrzymania - raz boli jak nie wiem, innym razem czuję jedynie lekki, ćmiący ból, robi mi się słabo i mdleję. Jestem wysoki, pracowałem przy komputerze, musiałem porzucić swoje projekty i zrezygnować z napływających zleceń. Nie jestem w stanie pracować przy komputerze ani dłużej na smartfonie, ponieważ nasila to objawy.
Zaczęło się po szczepieniu przeciwko Covid-19, ale istnieje podejrzenie, że to powikłania po operacji usunięcia jądra - problem na pewno dotyczy mięśnia biodrowo-lędźwiowego, więzadła pachwinowego, nerwów biodrowo-pachwinowego, udowo-płciowego, czasami też kulszowego. Ból więzadła pachwinowego jest największy w miejscu, gdzie była blizna po operacji. Ból jest taki, jakbym miał przepuklinę pqchwinową, rwę udową, czasami dodatkowo rwę kulszową. Kręgosłup na rezonansie niemal idealny.
Mam podejrzenie, że po operacji usunięcia jądra możemy być predysponowani do jakichś podobnych dolegliwości w okolicach pachwiny. Nie wiem, czy to powłoki brzuszne, powięzie, więzadło pachwinowe, czy uszkodzenie nerwów, ale ciężko jest. Patrząc na wady postawy znajomych i ile czasu spędzają przy smartfonie, nie rozumiem, dlaczego nie mogę chodzić.
Co jest najgorsze - lekarzom nie chce się drążyć tematu i szczegółowo diagnozować, według orzeczników jestem zdrowy i nie mam szans na zaliczenie do stopni niepełnosprawności. Ubezpieczenie zdrowotne mam z MOPS-u na 3 miesiące do czasu zakończenia postępowania sądowego, potem zostaję na lodzie. To jak zderzenie z murem. Wszyscy patrzą tylko na pieniądze.
Panicznie boję się wznowy, kosztów transportu sanitarnego i takiej sytuacji jak wcześniej, kiedy zemdlałem z bólu na oddziale w dniu planowanego podania karboplatyny. Już półtora roku obserwacji, na razie wszystko w porządku, ale różnie bywa. Niby nasieniak pt1a 13 mm, lecz mogę liczyć tylko na szczęście i brak wznowy.
Szans na powrót do zdrowia nie widzę.