Cześć wszystkim!
W międzyczasie byłem u 2 onkologów z Katowic, doktorów Kwiatkowskiego i Podborskiego. Obydwaj stoją na stanowisku, że trzeba wycinać, nic innego. Ten pierwszy mówił natomiast, że można rozważyć po tym wszystkim może jakąś punktową radioterapię na węzły, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo odrastania tych guzów. Co o tym sądzicie? Czy były tutaj takie przypadki, że ktoś miał uzupełniająco radioterapię i to rzeczywiście mogło pomóc? Czy gdyby miało to zmniejszyć szansę na wznowę guzów, to warto przemysleć skutki uboczne radioterapii?
I druga kwestia- mam już wyniki badania PET (poniżej).
- Badanie PET
- PETwynik.PNG (254.66 KiB) Obejrzany 8452 razy
"Nie uwidoczniono ognisk patologicznych", jedynie "owalne zmiany o gęstości płynnej" w obszarze węzłów właśnie. Czy dobrze rozumiem, że są to te guzy, które wyszły mi na poprzedniej tomografii? Zastanawia mnie tylko ta dopiska, iż mają one charakter "pooperacyjny"... Z tego co rozumiem, raczej są to nowe guzy, a nie jakieś rany/blizny pooperacyjne. Bo już nie wiem, czy robić sobie jakieś nadzieje, czy to po prostu mylący opis, a i tak trzeba to wycinać
Tak czy siak, z tego co rozumiem dla mnie to super wynik, bo oznacza, że nie jest to prawdopodobnie żaden nowy złośliwy nowotwór, ponieważ taki raczej "zaświeciłby się" na PET, dobrze rozumiem? Potwierdza to tylko, że najlepszym leczeniem jest w tym przypadku chirurgia, tak?
I jeszcze jedno dodatkowe pytanko- "zwraca uwagę aktywizacja grasiy, bez onkologicznego znaczenia"- wiecie co to może oznaczać? Grasica jest powiązana z układem odpornościowym, czy to możliwe że po prostu walczy z tymi guzami, które są na węzłach? Albo po prostu jest to skutek stresu? Czy mam się tym nie przejmować, bo ostatecznie "nie ma to onkologicznego znaczenia"?
Dziękuję wam wszystkim!
Piotrek