Witam na forum. Mam do Was serdeczną prośbę o poradę.
Mam 33 lata i stwierdzonego nasieniaka o zaawansowaniu pT1. Jestem już po usunięciu jądra i badaniach. Badanie TK nie uwidoczniło zmian podejrzanych ani powiększonych węzłów chłonnych. Badania histopatologiczne - nasieniak typu klasycznego pT1, bez obrazów angioinwazji, w kanalikach jądra poza guzem ogniska rozrostów "intratubular germ cell neoplasia". Markery przed operacją: LDH 124, B-HCG <0,1, AFP - 1,01. Markery po operacji: LDH 117, B-HCG <0,1, AFP - 0,68.
Jestem właśnie po wizycie u onkologa. Onkolog uspokoił, że jest to najłagodniejsze stadium nowotworu jądra. Powiedział, że ryzyko nawrotu to ok. 15-20% i zalecił obserwację. Poinformował, że jeżeli w trakcie obserwacji będzie nawrót, to podana wówczas chemia jest nadal bardzo skuteczna. Ewentualnie wskazał na możliwość podania teraz jednej dawki chemioterapii (karboplatyna w trybie jednodniowej chemioterapii). Przyjęcie chemioterapii miałoby obniżyć ryzyko nawrotu do ok. 5%.
I właśnie w tym miejscu zwracam się do Was o pomoc. Nie ukrywam, że mam dylemat, którą metodę leczenia wybrać. Osobiście skłaniam się do chemioterapii, bo 5% szansa nawrotu brzmi według mnie znacznie lepiej niż 15-20%. Jeżeli jest jakakolwiek możliwość "dobicia" nowotworu to chciałbym z niej skorzystać - tak sobie to póki co tłumaczę. Tym bardziej biorąc pod uwagę jednorazową dawkę i mój wiek (33 lata).
Z drugiej strony wiadomo, że chemioterapia jest ciężka, szkodliwa i niesie ze sobą ryzyko skutków ubocznych. Zastanawiam się jednak z jakimi skutkami ubocznymi powinienem się liczyć przy jednej dawce chemii. Onkolog wskazał na typowe konsekwencje takie jak nudności, wymioty, osłabienie organizmu przez kilka dni po chemii. Teoretyczne skutki uboczne jak utrata słuchu ocenił jako mało prawdopodobne w moim wieku. Nie dopytałem o wpływ na płodność, a z tego co wiem chemioterapia ma szkodliwy wpływ na nasienie i jest nawet jakiś okres karencji po przyjęciu chemii.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Będę wdzięczny za każdą opinię.