Witam
Na początku chciałam się przywitac ze wszystkimi użytkownikami i podziękować za wiedzę którą już udało mi się zdobyć dzięki Wam w tym trudnym dla nas czasie.Nigdy nie myślałam, że będę musiała korzystać z tego rodzaju forum ale życie zdecydowało inaczej. Więc do rzeczy.
Pojawiło sie "coś" w lewym jądrze, długo nie czekaliśmy, umówilismy się do urologa.
07.05.2018- wizyta u urologa- stwierdza guza 20mmx30mm
zrobione także usg jamy brzusznej- wszystko w normie
Pierwsze markery przed zabiegiem 08.05.2018
AFP- 58,80 (norma do 7)
BHCG- 7,68 (norma do 2)
LDH- 190 (norma 135-225)
17.05.2018-jesteśmy w szpitalu na zabiegu
18.05.2018- zrobino tk jamy brzusznej i miednicy a także rtg klatki piersiowej- wszystko w normie.
Z racji tego że K. spędził w szpitalu ponad tydzień markery po zabiegu mamy z dnia 29.05.2018 (swoją drogą w szpitalu stwierdzili ze narazie nie ma sensu ich oznaczać więc nie chcieli zrobć)
Markery po zabiegu 29.05.2018
AFP- 12,70 (norma do 7)
BHCG-4,74 (norma do 2)
LDH- 140 (norma 135-225)
i na ten moment myślałam ze to są w miare optymistyczne wieści to kolejne markery zaczynają mnie niepokoić.
Markery 06.06.2018
AFP- 14,60 (norma do 7)
BHCG- 5,34 (norma do 2)
LDH- 157 (norma 135-225).
Cały czas czekamy na wynik histopatologiczny i wiem że bez niego ciężko cokolwiek powiedzieć ale dlaczego markery zaczynaja rosnąć, skoro guz wycięty i narządy są "czyste" to czy one nie powinny się stabilizować? Boję się że te za tydzień będą jeszcze wyższe.
Mam jeszcze pytanie odnośnie dalszego leczenia, bardzo bym chciała żeby to była Warszawa i polecany tu Pan doktor, ale do stolicy mamy trochę daleko a ja jestem w ciąży i to juz zaawansowanej i nie bardzo wiem logistycznie jak ogarnać te wszystkie dojazdy, cała ta sytuacja, chemioterapia i wizja samotnego porodu a także zostanie z noworodkiem na początku samej zaczyna mnie przerażać dlatego może w Trojmieście jest godny polecenia lekarz i szpital?
Najgorsze w tym wszystkim jest to czekanie..
Będę wdzieczna za jakaś odpowiedz i wsparcie.
Pozdrawiam
Iwona