Witam, postanowiłam podzielić sie "naszą" historią i zasięgnąć informacji odnośnie wyników i zaproponowanego leczenia, ponieważ lekarka w dniu podania planowanej chemii karboplatyną, nagle wybrała inną metodę?!
A więc, wszystko zaczęło się w październiku, gdy Mój mąż wyczuł guzek na lewym jądrze. Po wizycie u urologa 31 października diagnoza-guz złośliwy jądra lewego (C62) i skierowanie do szpitala na operację usunięcia. Orchidektomia została wykonana 7 listopada i po 3 dniach mąż został wypisany do domu. Wyniki markerów nowotworowych i TK wyszły dobrze, wszystko w normie, TK bez jakichkolwiek ognisk nowotworowych, węzły chłonne czyste. Ogólnie wszystko git. Zostało czekać tylko na wynik histopatologiczny. Po jego otrzymaniu wynik guz embrionalny Pt2, nx,mx, urolog powiedział, że raczej obserwacja, ale dał skierowanie do onkologa w celu konsultacji. Po wizycie u lekarza onkologa w Bielsku- Białej, Pani doktor zaproponowała albo obserwację albo 2 dawki karboplatyny, w odstępach 3 tygodni. No ok, wyniki w normie, w sumie można byłoby sie zastanowić nawet nad obserwacją, ale ze względu na obciążenie psychiczne zdecydowaliśmy sie na podanie karboplatyny. Termin umówiony na 18 grudnie ( 6 tygodni od operacji, więc w sam raz, bo przeglądając forum, wiedziałam że najlepiej ją podać do 8 tygodni) i co? Wczoraj poszliśmy do szpitala, krew podbrana do badań, czekamy na wizytę u Pani doktor, żeby jeszcze zbadała męża przed podaniem karboplatyny, a Ona nam nagle oznajmia że jednak proponuje inny rodzaj leczenia- 5 dniową chemię w szpitalu + póżniej 2 dolewki. SZOK. Niedowierzanie. Jak to, przecież wyniki dobre, wszystko super, możliwa obserwacja, lub "lekka chemia" a tu nagle taka zmiana, z grubej rury leczenia i to od razu taka mocna? Dlaczego? Po co?
Na moje pytanie dlaczego, odpowiedziała, że konsultowała wyniki męża z ich patologiem i tak zdecydowali. Ze karboplatyna nie da takich wyników jak 1xBEP, może okazać sie za słaba, że wg wytycznych NCCN gdzie proponują włąsnie obserwację lub 1xBEP. Ze względu na szok, na zbliżające sie święta i nowy rok, po namyśle zdecydowaliśmy wstępnie, że weźmie tą chemię ale po nowym roku-termin ustalony na 2 stycznia. Niestety mimo tego pozostaje niesmak, gniew, niedowierzanie... Czy to dobry sposób leczenia, czy poprzednio popęłniła błąd proponując karboplatynę i teraz chce to naprawić. Czy potrzebna jest aż taka wg nas radykalna chemia, jeśli wyniki wszystkie są w normie? Tyle pytań.....Prosze o pomoc, bo nie wiemy już czy ufać...Jak zaufać gdy ktoś nagle zmienia zdanie....
Postaram sie dodać zdjęcia wyników męża, nie posiadam tylko ostatnich, z wczoraj, bo w z tego wszystkiego, nie zabraliśmy ich ( w sumie to były dobre, wszystko w normie)