Witam, jestem Michał i aktualnie mam 29 lat
10.12 - 14.12.2018
Zauważyłem, że lewe jądro lekko mnie pobolewa i jest powiększone. Wcześniej nic się z nim nie działo, jedakże już pod sam koniec tygodnia wyczułem, że na jądrze znajduje się lekkie zgrubienie. Było dość miękkie, zmartwiłem się i następnego dnia zadzwoniłem do przechodni w Gnieźnie gdzie aktualnie mieszkam żeby umowić się na wizytę. Wizyta umówiona na piątek 21.12.
15.12.2018
Pojechałem po żonę do znajomych, żeby ją odebrać i przywieźć do domu, wszystko jej opowiedziałem i zgodziła się na to żeby pojechać na SOR na Szwajcarskiej w Poznaniu. Żona aktualnie jest w 7 miesiącu ciąży przez co trochę się obawiałem, że ciężko przyjmię tą wiadomość i będzie się denerwować, ale wychodzi na to ze jest twardsza niż ja .
Po 5 godzinach oczekiwania na SORze wypuścili mnie. Diagnoza - zapalenie jądra, powiększone żyłki. Lekarz palpacyjnie nic nie wyczuł, nie skierował mnie na USG mimo, że lekarz urolog był na dyżurze. Dostałem Levoxe i Ketonal przez 10 dni.
21.12.2018
W połowie brania antybiotyku i lepszym humorem poszedłem na planowaną wizytę. Lekarz zbadał mnie na USG i stwierdził, że widzi jakieś zmiany na jądrze lewym, a tak na prawdę guza o średnicy 15 mm. Powiedzał, że jest to albo zapalanie albo nowotwór jądra. Jeżeli pierwsze to leczenie farmakologiczne, jeżeli drugie - operacja. Dostałem skierowanie na markery. Przy czym zaznaczył - niech pan najpierw skończy branie antybiotyku a potem uda się na badanie - jak wyniki będą dobre to dostane leki i na tym to się zakończy. No i super! Zapowiadają się cudowne święta.
Zdjecie USG
https://imgur.com/a/ulricPI
27.12.2018
Po świętach, gdzie przez antybiotyk i non-stop złe myśli nie mogłem nic przełknąć udałem się na badanie krwi. Pani przy pobieraniu zasugerowała, że wyniki będą w ten sam dzień wieczorem. Toteż cały dzień od 15stej spędziłem sprawdzając je online.
28.12.2018
Pojawiły się następnego dnia! Żona sprawdziła przede mną i mówi, że sa w normie:
LDH 138 (125-243)
bHCG <1,20 (0-5)
CEA 1,23 (0-5)
AFP 3,85 (0,89-8,78)
Cały szczęśliwy wysyłam wyniki do lekarza, a ten oddzwania i mowi, że tak ja przypuszczał wyniki dobre ale tak bedzie trzeba usunanąć jądro. Lekko zdezorientowany wyjasnilem, że mowil co innego. Wyniki dobre = leczenie farmakologiczne. Czekałem cały tydzień na badania bijąc się z myslami co bedzie z moim kolegą po lewej stronie, a tutaj nagle diagnoza przez telefon, że usuwamy. Lekarz powiedział, że oddzwoni i nie oddzwonił.
29.12.2018
Kolejna wizyta u nastepnego urologa tym razem w Poznaniu. Jądro do tego czasu zdążyło wrócić do swoim pierwotnych rozmiarów, stało się znowu sprężyste, ale guz został i miałem wrażenie stał się twardszy. Lekarz wszystko wyjaśnił na spokojnie. Sugerował usunięcie. Zmiana nie powiększyła się ani nie zmalała, wygląda tak samo jak na usg wczesniej. Wyszedłem od niego spokojniejszy i już pogodziłem się z utratą. Jednak obiecałem sobie, że pojde jeszcze na jedno USG. Szykował się sylwester więc musiałem uzbroic się w cierpliwość.
2.01.2019
Kolejna wizyta i po usg odrazu pytanie - "dlaczego Pan jeszcze tego nie usunał?". Guz cały czas tych samych wymiarów. Decyzja zapadła. Dostałem skierowanie do oddania nasienia i do szpitala.
3.01.2019
Badania potrzebne do oddania nasienia zrobione. Wyniki przyszły tydzień. Przyszły tydzien lub ten nastepny orchidektomia.
Będe informowac co się u mnie dzieje. Jutro podeślę zdjęcie USG.